Bylejakość - normą, zeszmacenie - cnotą

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

W Polsce rozpowszechniła się ponownie, na podłożu peerelowskiej postawy tumiwisizmu, bylejakość. Odebranie ludziom możliwości wpływu na własny los i uniemożliwienie im podejmowania racjonalnych decyzji, przetestowane najpierw na pracownikach zlikwidowanych pegeerów, a następnie na pracownikach likwidowanych hut i stoczni owocuje wycofaniem i obojętnością, bo takie są reakcje na długotrwały stres.

Doskonale to widać i w polityce, gdzie bylejakość stała się, he,he,he, kryterium jakości. Nie powinno więc nas dziwić, że Doda robi za gwiazdę. A przykład popuarności prezydenta Komorowskiego to potwierdza. To tak jakby uznać peerelowską, koszmarną "syrenkę" za cud technologii. Komorowski - gwiazda polityki.

Ale jazda w dół po równi pochyłej na tym się nie kończy. Ona ma swoje prawa.

Tak jak bylejakość odgrywać zaczęła rolę normy, tak zeszmacenie awansuje do rangi cnoty. Pamiętacie Państwo jak jeszcze parę lat temu, w latach 2006-7 pewne środowiska zaangażowały się by nie dopuścić do ujawnienia stopnia zeszmacenia się niektórych w epoce peerelu ? Ale zjawiska negatywne nie znikają za przyczyną samego zaprzeczania im. One, jak wirusy czy bakterie zaczynają się rozmnażać w zdwojonym tempie. Stała się rzecz w gruncie rzeczy paradoksalna, oto ci sami ludzie, starający się wtedy zamieść wszystko pod dywan, teraz całkiem jawnie i na szeroką skalę, bo w mediach takich i owakich gromkim głosem swoją szmatławość głoszą, obnażają i wystawiają na widok publiczny jako cnotę.

Brak głosów