Demokratyczne państwo prawa

Obrazek użytkownika Nicpon
Blog

Ruscy nadal ostro piją i chyba nie mam już dłużej ochoty nazywać Kaliningradu Królewcem. To miasto zwyczajnie prześmierdło Ruskimi. Nie ma w nim już nic naszego. Za to patrząc na budynki, ulice, ludzi odnosi się wrażenie, że wszystko okleja, otacza, taki nieokreślony, lepki smrodek- mieszanina zjełczałego ludzkiego potu zmieszana z wydalonym wraz z tym potem zapachem cebuli i wypierdzianych wędzonych rybich łbów. Słowem- Azjaci zalęgli się tam na całego i nawet jeśli kiedyś odbierzemy im to terytorium, to nie wolno zmieniać na powrót nazwy na Królewiec tak długo, jak długo nie zrówna się tam z ziemią wszystkiego, co nie jest zabytkowe i solidnie nie wywietrzy.

Powstał pomysł na biznes czasu kryzysu. Realizacja wymaga współpracy polsko- rosyjskiej, czyli utworzenia mieszanej spółki i oparcia jej działalności na sieci kooperantów- małych firm produkcyjnych zatrudniających ca. 15 osób- po stronie polskiej. Poczynione przygotowania obudziły drzemiącego dotychczas Cthulhu, który w osobie pana ex esbeka złożył propozycję następującą. Otóż warszawska firma zajmująca się doradztwem finansowym, reprezentowana przez tegoż właśnie ex esbeka zapewnia „ochronę” fiskalną przedsięwzięcia na poziomie krajowym. Oznacza to, że doradcy finansowi znajdą odpowiednią formułę do prowadzenia tej działalności i gwarantują, dzięki wiadomym konexjom, że antypodatkowe ścieżki, obejścia i myki nie spotkają się z odmienną interpretacją odpowiednich organów. Co więcej- podobną ochroną otoczona zostanie cała sieć firm kooperujących- tych maluszków, którzy mieliby produkować, dla firmy matki. Także oni nie muszą się przejmować tym, że lokalna kontrola skarbowa wykryje jakiekolwiek nieprawidłowości. Zwyczajnie wystarczy, żeby księgowość firmy X prowadził pan Władek, by pani Bożenka z urzędu skarbowego nie wpadła na pomysł odmiennej interpretacji przepisów.

Oczywiście pan ex esbek nie proponuje tego wszystkiego z dobroci serca a za konkretną kasę. Konkretną bardzo, gdyż obudzony Cthulhu wyczuł, że biznes zapowiada się wysoce dochodowo. Żeby nie było niejasności, pan ex esbek, lojalnie informuje, że w sytuacji nieskorzystania z usług firmy, którą reprezentuje, planujący biznes ludzie muszą się liczyć z częstymi kontrolami skarbowymi całego przedsięwzięcia nie tylko na szczeblu spółki matki ale i wszystkich kooperantów. I, co zrozumiałe, brać należy pod uwagę to, że kontrolerzy będą mieli diametralnie inne interpretacje odpowiednich przepisów niż prawnicy i księgowi strony biznesowej. W skrócie- jak nie będzie reketu, to nie popracujecie zbyt długo, chłopaki a może się zdarzyć i tak, że trzeba będzie odpowiedzieć na różne pytania przed „niezawisłym sądem”.
Czy to nie słodkie?

Dla umysłowo ociężałych powtórzę, że propozycja ta nie została złożona przez jakieś FSB rosyjskiej stronie biznesu, tylko przez „nasze” ex SB polskiej stronie przedsięwzięcia. To samo ex SB, które ponoć się rozwiązało z chwilą odebrania im służbowych długopisów i ponurych gabinetów.

No i teraz przyszłe rekiny biznesu zastanawiają się czy w ogóle brać się za tę robotę. Czy wchodzić w taki układ, czy może nie wchodzić i zaryzykować. Czy może machnąć ręką na tę całą Polskę i swój pomysł zrealizować w kraju mniej przeżartym układami para mafijnymi.

 

Brak głosów