Miejscowi

Obrazek użytkownika rewident
Kraj

W II Rzeczpospolitej spisy ludności na terenach dzisiejszej Białorusi ujawniały dużą liczbę osób, które nie były w stanie zdefiniować swojej przynależności narodowej. Określali się mianem „Miejscowych", mieszkańców ziem wschodnich Kresów Polski. Po wojnie teoretycznie ta kategoria ludzi powinna zniknąć, gdyż PRL stała się formalnie krajem bez mniejszości narodowych, gdzie 99% mieszkańców przyznawało się do narodowości polskiej. Dziś jednak możemy mówić o recydywie „Miejscowych" w pełnym wymiarze.

Od początku istnienia III RP widać wyraźnie, że mamy do czynienia z dwoma, albo nawet i trzema grupami ludzi żyjącymi pod wspólnym szyldem o nazwie Polska. Grupa pierwsza to spadkobiercy PZPR, SB i innych organów utrzymujących siłą władzę komunistów w naszym kraju. Należą do nich również agenci służb sowieckich oraz wszyscy ludzie, którzy dobrze ustawili się w PRL i potrafili pełnymi garściami czerpać z „dobrodziejstw" bolszewizmu. Na potrzeby tej notki nazwijmy ich „Komunistami". Z oczywistych przyczyn „Komuniści" upadek ich władzy w Polsce przyjęli z wielkim strachem, czy wręcz przerażeniem.

Druga grupa to „Polacy" czyli osoby silnie związane z naszą tradycją narodową i systemem wartości. W okresie PRL byli oni w większym lub mniejszym stopniu represjonowani przez władzę, wyrzucani z pracy, czy po prostu, skazywani na wegetację za 17 dolarów miesięcznie. Osoby należące do kategorii Polaków czuły się w komunistycznej Polsce jak ludzie drugiej kategorii, pozbawieni praw wyrobnicy, pariasi skazani na dominację Komunistów. Dla Polaków upadek ZSRR i pierwszy niekomunistyczny rząd był, obok pontyfikatu Jana Pawła II, najważniejszym wydarzeniem w najnowszej historii Polski.

I wreszcie trzecia, największa dziś grupa, to „Miejscowi". W większości są to ludzie skoncentrowani na swoich doraźnych interesach, dbający o swoje rodziny, dla których polityka to tylko niepotrzebne spory. Miejscowi nie są źli, czy zwyrodniali. Ich obojętność na sprawy kraju wynika po prostu z braku odpowiedniego wychowania i pozbawienia kontaktu z autentycznym systemem wartości. Miejscowi lubią występować pod szyldem Polski, ale ogranicza się to najczęściej do piłkarskich meczów, czy drugorzędnych sporów z cudzoziemcami. Patriotyzm nie jest dla nich żadną wartością, a rok 1989 to tylko cezura czasowa, po której można było zarabiać w Polsce więcej pieniędzy i kupować lepsze, bo „zachodnie" samochody. Poziom wiedzy ogólnej Miejscowych jest na ogół niski. Dominuje typowa dla prlowskich półinteligentów specjalizacja i komercyjne podejście do życia.

Należy podkreślić, że wszystkie grupy żyją w jakiś sposób obok siebie i wzajemnie się przenikają. Komuniści są z oczywistych, biograficznych przyczyn grupą zamkniętą. Czasem jednak migrują do kategorii Miejscowych, dużo rzadziej staja się Polakami. Z kolei Polacy i Miejscowi bardzo często wymieniają się materiałem ludzkim i, zależnie od zdarzeń bieżących, ich liczebność się zmienia. Miejscowi jednak prawie zawsze dominują nad Polakami, bo ich istnienie wspierane jest przez Komunistów, którzy poprzez system „autorytetów" i środki masowego przekazu skutecznie dezinformują i deprawują nieświadomą część społeczeństwa.

Pojawia się tutaj pytanie. W jaki sposób można określić, kto należy do której grupy? Z Komunistami sprawa jest prosta, bo wystarczy zadać jedno pytanie o stosunek do lustracji czy Stanu Wojennego. Odpowiedź dostajemy w kilka sekund. Trochę trudniej sprawy mają się z Miejscowymi i Polakami. Jest jednak kilka tematów-wytrychów, które błyskawicznie ujawniają grupowe pochodzenia każdego obywatela RP.

Polacy na ogół koncentrowali się wokół spraw i haseł ważnych i istotnych dla Ojczyzny. Przykładowo, w połowie lat dziewięćdziesiątych, była to reprywatyzacja i udział w poświęconym jej referendum. Frekwencja wyniosła wtedy około 1/3, a głosy na „tak" przekroczyły 90%. Była to właśnie manifestacja siły, bądź słabości Polaków, którzy skrzyknęli się wokół wspólnego hasła. Komuniści i Miejscowi zostali w domu. Pierwsi ze względu na interes własny, drudzy z braku zainteresowania tematem. Później referendum konstytucyjne. Komuniści robili co można, aby zmanipulować wyniki sondaży i przeciągnąć na swoją stronę jak największą liczbę Miejscowych. Udało im się to, jednak Polacy pokazali swoją siłę i projekt przeszedł zaledwie 2% głosów.

Okres III RP to dla Polaków czas szamotaniny, gdyż w kraju brakowało ich reprezentacji politycznej. Pierwszy rząd Mazowieckiego zawiódł, gdyż okazał się być tylko protezą Komunistów. Prezydentura Wałęsy to okres kompromitacji legendy Solidarności i sojuszu z bezpieką. AWS rozczarował całkowicie. To wszystko przeplatane dwoma pełnymi kadencjami rządów Komunistów, których za każdym razem do władzy wynosili Miejscowi. Dopiero pojawienie się PiS i sukces roku 2005 roku oraz stworzenie rządu Jarosława Kaczyńskiego były okresem kiedy Polacy poczuli się gospodarzami we własnym kraju.

Dziś wyznacznikiem przynależności do Miejscowych i Polaków jest stosunek do Europy, Rosji, kwestii społecznych, likwidacji WSI czy istnienia IPN. Polacy mają na ten temat ugruntowane zdanie i żadna propaganda nie jest w stanie tego zmienić. Ostatnie naciski na Instytut Pamięci Narodowej świadczą dobitnie o tym, ze rządy Miejscowych, wspierane przez Komunistów starają się zawłaszczyć kolejną instytucję powołaną do służenia Polakom. Udział ex-Polaka Marszałka Borusewicza jest ciekawym dowodem na to, jak zmieniają się postawy ludzkie i jak przebiegają migracje w każdej z wymienionych wcześniej trzech grup. Dodajmy, że w tym przypadku, możliwa jest całkowita zmiana miejsca pobytu. Komuniści tylko czekają na taką gratkę.

Brak głosów