Platforma nieugięta

Obrazek użytkownika WTQ
Kraj

W przeciągu ostatnich trzech dni po trzykroć słyszałem w mediach, że rząd nie ugiął się oraz nie ma zamiaru ugiąć się pod naciskiem strajkujących. Jako, że nie miałem już ochoty słuchać podobnych bredni, piszę ten artykuł.

Platforma Obywatelska przywdziewa pawi ogon oraz dumnie staje do pojedynku z każdą przeciwnością. Nie jest ważne, czy na drodze stanie jej kryzys, PiS, czy wzrastające bezrobocie. PO z każdej potyczki wychodzi zwycięsko. A przynajmniej tak przedstawia swoje działania.
 
 
W przeciągu trzech ostatnich dni usłyszałem w najważniejszych mediach przynajmniej trzy deklaracje z ust różnych osób (Tusk, Schetyna, Nowak): „Platforma Obywatelska nie ugięła się i nie ugnie pod wpływem protestów”.  Deklaracja piękna i godna podziwu. Szkoda tylko, że nie jest prawdziwa.
 
Niektórzy bacznie oglądają wydarzenia na polskiej scenie politycznej i nie dopuszczą do przesadnych przekłamań ze strony władzy. Chciałbym przypomnieć, że PO rządzi już ponad 14 miesięcy. A dokładnie tyle samo czasu u władzy był rząd PiS. Mamy zatem idealny moment aby porównać osiągnięcia. A nic nie pomaga w rzetelnej ocenie jak dostrzeżenie nie tylko zalet, ale głównie wad. Przyjrzyjmy się zatem strajkom:
 
W latach 2005-2007 za rządów PiS odnotowano 1 strajk. Był to protest pielęgniarek, które zostały rzekomo „spacyfikowane”. Jeśli zaś przyjrzymy się okresom rządów PO (2007-2009), to naliczymy łącznie ponad 20 strajków i protestów. Do najważniejszych należy wymienić strajki: celników, lekarzy, pielęgniarek, sędziów, transportowców, browarników, pracowników zbrojeniówki, policjantów, wojskowych oraz nauczycieli.
 
 
Jeśli zaś chodzi o prawdomówność Platformy Obywatelskiej, to chciałbym przypomnieć sprawy, które najwyraźniej samo kierownictwo partii wolało zapomnieć. Premier Donald Tusk na niedawnej konferencji prasowej przypomniał, że PO się nie ugięło… Czy faktycznie tak było?
 
Przypomnę styczeń 2008 rok, kiedy to celnicy domagając się podwyżek płac zamknęli wschodnie granice dla transportu towarów. Rząd istotnie puszył się i ugiąć się nie zamierzał. Trwało to jednak tylko kilka dni. Gdy prezesi zagranicznych firm zaczęli straszyć procesami sądowymi, które pogrążyłby rząd Polski w sporych kłopotach, celnicy podwyżki otrzymali. Konkretniej… otrzymali po 500 zł do pensji oraz „większą ochronę prawną”, która w praktyce oznaczała przymykanie oka na łapownictwo.
 

Czy rząd nie ugiął się pod żądaniami strajkujących?

Zastanowmy sie takze, co rząd zrobi w momencie, gdy pojawią się kolejne strajki. Biorąc pod uwagę, że w kraju była już cała masa strajków, muszę przyjąć, że kolejne będą ostrzejsze.
 
Czy rząd nie ugnie się pod strajkiem lekarzy, gdy zamkną szpitale aż do momentu uzyskania podwyżek?
Czy Tusk faktycznie będzie twardy w momencie gdy nauczyciele zamkną szkoły na pół roku? A gdyby stanęło całe PKP na okres tygodnia? Albo gdyby policjanci przez miesiąc nie przyszli do pracy, a strażnicy więzienni zagrozili pozostawieniem otwartych więzień?
 
 
Czy rząd nie ugnie się pod ciężarem piwa, które sam naważył? Trzeba było iść do władzy z realnymi obietnicami, a nie oferować gruszki na wierzbie.
 
Miały być radykalne podwyżki płac. A teraz rząd ma radykalne żądania podwyżek w formie strajków.  Zwykły związek przyczynowo-skutkowy.
Brak głosów