Tusk na konwencji PO

Obrazek użytkownika R.Zaleski
Blog

Zawsze jak słucham Tuska, to mam przed oczyma scenę filmu Miś, gdzie sprzątaczka mówi o prezesie Ochódzkim ”Ten człowiek słowa prawdy w życiu nie powiedział”. Nawet jak jak mówi o koniecznej prawdomówności rządzących.
Tym razem Tusk był bardzo przejęty swoimi słowami, ze strachem w oczach opowiadał o przyszłości polskich dzieci. W stylu Kuklinowskiego przekonującego Kordeckiego na Jasnej Górze by ten się poddał , mówił o tym, że nie chce aby więcej polska flaga zatykana była na ruinach.
Nie chodzi najwyraźniej o ruiny naszego oparcia, Unii Europejskiej, które wyłaniają się po kolejnych bankructwach jej członków. Podobnie jak 10 lat temu wyłaniały się ruiny, z kupy kurzu, po upadku obu wież WTC w Nowym Jorku. My pewnie będziemy jak ten trzeci budynek, który rozpadł się w podobnym stylu, choć nie trafił w niego żaden samolot ani nawet latawiec. Bo jesteśmy „zieloną wyspą”, tego określenia jednak nie było. (A propo, ponoć wyspa Kiribati w Oceanii ma zatonąć za kilkadziesiąt lat, mieszkańcy mają być przeniesieni na platformę.)

Mówił też, wyraźnie zapominając o swoim ulubionym „tu i teraz”, o przyszłości polskich dzieci, wielokrotnie to powtarzał z przerażeniem w oczach i drżeniem w głosie. Nic dziwnego, zadłużył je i ich przyszłe dzieci na 300 000 000 000 zł. I to bez odsetek. I nie jest to jego i Vincenta ostatnie słowo. Tusk mówił „zróbmy więcej”długów zapewne. A potem „następny krok, razem” w przepaść. Co do przyszłości tych biednych dzieci, co im obiecał dać po laptopie a zabrał szklankę mleka z dożywiania, to nie chce eksperymentów. Nie wyjaśnił jednak czy chodzi tu o po cichu i stopniowo wprowadzane do spółki z Pawlakiem GMO, jak wynika z ujawnianych przez Wiki Leaks depesz. To eksperyment któremu jesteśmy poddawani wszyscy. Tu i teraz.

Dzieciom za to zafundował wymyślone przez PiS Orliki, tyle że w niezbyt praktycznej wersji, bo z sztuczną nawierzchnią. Jak przyjdzie druga fala kryzysu, to nie będą mogły tam kóz wypasać. Orlików zbudował 2000 a afera ich dotycząca jak zwykle pod dywanem. Pewnie dlatego Tusk obawia się że PiS po dojściu do władzy może „aresztować” inwestycje, w domyśle inwestorów. No cóż, on ma o nich najwięcej informacji, jest ich szefem. I boi się że przegra.

Cały czas w tle Tuska, na wielkim ekranie przepływały piękne hasła i znikały w niebycie.

PS.
Przepraszam, że nie potraktowałem poważnie przemówienia szefa rządu 37 milionowego europejskiego państwa o tysiącletniej historii, ale urągało by to inteligencji czytelników tego tekstu i mojej własnej.

Rysunek: BoZenka z S24

Brak głosów