Drugi Katyń?

Obrazek użytkownika kokos26
Blog

 

 

 

 

Wielu z nas zastanawia się zapewne, dlaczego Rosja tak bardzo ociąga się z ujawnieniem wszystkich akt katyńskich skoro przyznała się do zbrodni na 22 000 polskich obywatelach, jeńcach wojennych, wziętych do niewoli i umieszczonych w trzech obozach, Ostaszkowie, Starobielsku i Kozielsku?

Przecież wiemy już dzisiaj, kto wydał rozkaz ich rozstrzelania, a nawet jak przebiegały te masowe egzekucje. Mało tego, znamy nawet niektóre nazwiska katów z osławionym Wasilijem Błochinem, który podobno w swojej karierze osobiście zamordował około 50 000 ludzi, co daje 5 osób zabijanych dzień w dzień przez 29 lat wytężonej służby w szeregach NKWD.

Wiemy również i to gdzie znajduje się dzisiaj większość dołów śmierci, które stały się zbiorowymi mogiłami wymordowanej polskiej elity.

Nie żyją już dzisiaj autorzy zbrodniczego wyroku ani bezpośredni wykonawcy egzekucji, którzy poobwieszani orderami i medalami odeszli nieniepokojeni i leżą sobie spokojnie gdzieś na rosyjskich cmentarzach.

Jaka tajemnica może kryć się jeszcze w katyńskich aktach, której to tajemnicy tak bardzo strzeże do dzisiaj Kreml? Dlaczego ujawniają tylko to co od dawna już wiemy?

Niestety dla Moskwy, tak to w życiu już bywa, czasami nadgorliwość własnych obywateli i przemożna chęć zanegowania sowieckiego sprawstwa ludobójstwa powoduje, że zamiast zamierzonego efektu, wpędzają oni swoje władze w nie lada kłopot naprowadzając historyków i badaczy amatorów na trop kolejnej zbrodni, którą śmiało można nazwać Katyniem II.

Jak wiemy w kłamliwym raporcie akademika Burdenki pojawiły się relacje podstawionych świadków, którzy składali fałszywe zeznania jakoby już po kwietniu i maju 1940 roku, kiedy odbywały się masowe egzekucje na polskich jeńcach, widziano ich zdrowych i żywych jeszcze w 1941 roku, a nawet już po wkroczeniu do ZSRR niemieckich wojsk. Czy wszystkie te relacje były kłamliwe? A może w pośpiechu i pod presją czasu oraz naciskach światowej opinii publicznej znalazły się w aktach zeznania mówiące o zupełnie innej grupie polskich jeńców, którzy zaginęli bez śladu?

W 2004 roku zakończyło się śledztwo katyńskie prowadzone przez Prokuraturę Generalną Federacji Rosyjskiej, a w trakcie jego trwania uaktywniły się w Rosji portale internetowe negujące winę sowietów oraz pojedynczy obywatele, którzy swoimi wspomnieniami stali się dla władz Rosji nie tyle patriotami spełniającymi swój obowiązek wobec ojczyzny, lecz zwykłymi pożytecznymi idiotami, naprowadzający badaczy na ślad kolejnego ludobójstwa dokonanego na polskich jeńcach.

26 października 2004 roku do Prokuratora Generalnego Federacji Rosyjskiej, W.W. Ustinowa wpłynął list pułkownika rezerwy Ilija Kriwoja, który uskarżał się w nim, że mimo słania pod koniec lat 90-tych i na początku XXI stulecia do rosyjskiej prasy licznych listów, zawierających według niego dowody rosyjskiej niewinności, napotkały one na ścianę milczenia.

I dalej następuje jego bardzo sucha i pisana językiem wojskowym wiarygodna i obszerna relacja z czasów, kiedy to Kriwoj w latach 1939-41 został wysłany na naukę do Smoleńskiej Szkoły Strzelców i Kaemistów utworzonej na bazie brygady pancernej, która wyruszyła atakować Polskę.

Naiwny oficer rezerwy nie zdawał sobie sprawy z kłopotu, w jaki wpędza rosyjskie władze i nie rozumiał tego, że prokuratura musiała ignorować tego typu doniesienia z jednego tylko powodu. Wyszłaby na jaw kolejna zbrodnia ludobójstwa dokonana tym razem w 1941 roku na polskich jeńcach wojennych przebywających w trzech tak zwanych „Isprawitielno-Trudowych Łagrach”, ITŁ, czyli Obozach Poprawczo-Roboczych.

Emerytowany oficer opisując z niebywałą precyzją, jak to wielokrotnie widywał w 1941 roku jeńców w polskich mundurach, pracujących przy budowie dróg, nie mógł sobie zdawać sprawy, że ujawnia kolejne nieznane ofiary sowieckiego ludobójstwa. On sądził, że to ci sami jeńcy, którzy już od roku spoczywali w dołach śmierci.

4 listopada 2005 roku, czyli przeszło rok po liście płk Kriwoja do prokuratury generalnej FR, na stronie katyńskich negacjonistów, katyn.ru, ukazał się „Apel do obywateli ZSRS, Polski i innych krajów”:

„W ciągu szeregu ostatnich lat poszczególni rosyjscy obywatele na zasadach społecznych, jednocześnie z oficjalnym prawnym śledztwem w sprawie karnej nr 159, prowadzonym w latach 1990-2004 przez pracowników Głównej Prokuratury Wojskowej FR i równoległym polskim śledztwem, prowadzonym obecnie przez pracowników Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie, prowadzili prywatne śledztwo o prawdziwych okolicznościach sprawy katyńskiej.

W toku tego niezależnego śledztwa ujawniono nieznane wcześniej dokumenty archiwalne, zeznania i inne dowody stanowczo potwierdzające wywody komisji akademika N.N. Burdenki w 1944 roku, a także niezbicie świadczące o falsyfikacji sprawy katyńskiej na wielką skalę, pozbawionej zasad i przestępczej, przeprowadzonej w latach 1988-1991 przez kierownictwo KGB ZSRS przy współpracy pracowników KC KPZS i Głównej Prokuratury Wojskowej ZSRS.”

Z tego wstępu można wysnuć absurdalny wniosek jakoby KGB sama siebie obwiniła o niepopełnioną zbrodnię.

Dalej następuje część archiwalna apelu opierająca się na dokumentach, które podobnie jak zawiadomienie pułkownika Kriwoja dowodzą zupełnie czegoś innego niż planowali wykazać autorzy.

Skoro wiemy już, że wiosną 1940 roku wymordowano 22 000 polskich jeńców to okazuje się, że w okolicach Smoleńska, na zachód od katyńskiego lasku w wielkim leśnym masywie istniały inne obozy, w których przetrzymywano polskich podoficerów i szeregowych jeszcze w 1941 roku po ataku Niemców na ZSRR.

Wiemy dzisiaj, że nie ewakuowano ich koleją w głąb ZSRR. Istnieją dowody na to, że nie dysponowano z uwagi na wojenną panikę i inne potrzeby, wagonami do ich przewozu. Wiemy również, że nie wyruszyli w tak zwanym marszu śmierci na wschód z powodu nękających rejon Smoleńska nalotów niemieckiego lotnictwa. Co się z nimi stało?

Liczbę polskich jeńców z tych obozów szacuje się dzisiaj na 16 do 17 tysięcy.

Wygląda na to, że obywatele Rosji zupełnie nieświadomie naprowadzili nas na ślady kolejnej sowieckiej zbrodni na Polakach i potwierdzili relację jedynego świadka, któremu udało się z takiego obozu zbiec.

Był nim Icek Erlichson. We wrześniu 1939 roku ten wówczas siedemnastoletni Żyd ze Starachowic zauroczony ideą komunizmu przedarł się do ZSRR gdzie dość szybko NKWD wyleczyła go z tej miłości.

Jego relacje z pobytu i ucieczki z nieznanego nam do niedawna kompleksu obozów zostały spisane na początku lat 50-tych i wydane w zeszłym roku przez wydawnictwo REBIS pod tytułem „Smakowanie raju”.

W świetle dzisiejszej wiedzy nabierają one niemal stuprocentowej wiarygodności gdyż przeszło 60 lat temu nie znał on przecież „zawiadomienia Kriwoja” czy „Apelu” ze strony internetowej katyn.ru., a opisał dokładnie te same miejsca okolic Smoleńska usiane obozami.

Ten złowrogi Smoleńsk wraca ciągle do nas jak krwawy bumerang. Czy doczekamy się prawdy o Drugim Katyniu? Ile jeszcze naszych rodaków leży zakopanych w do dziś nieznanych dołach śmierci?

Czy doczekają się dnia, w którym i na ich grobach ktoś zapali znicze?

Tragedię z 10 kwietnia 2010 roku ktoś spontanicznie nazwał Katyniem II. Tymczasem okazuje się, że był to najprawdopodobniej Katyń III, a może IV…V…VI? Jakie tragedie skrywa jeszcze ta „nieludzka ziemia”? Czy doczekamy się kiedyś całej prawdy?

Źródło:

Dr Tadeusz A. Kisielewski „Zatajony Katyń-nieznana tragedia polskich wojskowych”

Dom Wydawniczy „REBIS”, Poznań, 2011 r.

Artykuł opublikowany w tygodniku Warszawska Gazeta (44/2011)

Brak głosów

Komentarze

polskich obywatelach jest odkryty w niewielkim procencie.
Pisze to jako potomek kresowiaków, w pamięci których on zawiera nie tylko tych Katynia, Miednoje, Starobielska!
Bo to tylko promil zbrodni!
pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#197641

nigdy dość przyzwoitości i honoru

Ta szalupa pełna łgarstw i dezinformacji sowieckiej co chwilę ma jakiś nowy wyciek.Może był to pod względem liczby ofiar drugi Katyń,nie wiemy jeszcze tego na pewno,za to z równie dużą doza pewności możemy mówić o setkach mniejszych dramatów,które w ogólnej liczbie przerastają wielokrotnie Katyń.

Vote up!
0
Vote down!
0

nigdy dość przyzwoitości i honoru

#197657

Kokosie.
A czy doczekają się śledztwa ofiary, załadowywane na stare barki, wypuszczane na środek jeziora, i wysadzane w powietrze?
Czy kiedykolwiek zostanie jasno powiedziane, że hitlerowski przemysł zbrodni, to tylko namiastka?
Kiepska kopia przemysłu, uruchomionego przez sowietów, znacznie wcześniej niż zrobili to niemcy.
Ja sądzę że nie dowiemy się.
A przynajmniej tak długo, jak długo rządzą nami
spadkobiercy i potomkowie tych ludobójców.
Jawnie przecież nawołują, do dorzynania watah.
Im też się marzą strzały w potylicę i eksterminacja
przeciwników komunizmu.
Pozdrawiam

"My nie milczymy, my rośniemy,zmieniamy w siłę gorzki gniew- I płynie w żyłach moc tej ziemi, jak sok w konarach starych drzew" Yuhma

Vote up!
0
Vote down!
0
#197658