Dorobek Michnika i jego świty

Obrazek użytkownika kokos26
Kraj

„Po przełomie 89 roku Baksik i Gąsiorowski błyskawicznie dorobili się wielkich pieniędzy. W 1991 roku, na trzy godziny przed zamknięciem przed nimi granic zbiegli do Izraela. Nie ma na to dowodów, ale wszystko wskazuje, że za pomocą polskiej siatki Mosadu, wspomagającej ucieczkę własnych agentów przestępców. W tym czasie Izraelem rządził były krwawy terrorysta żydowski Icchak Szamir, urodzony w Białymstoku jako Icchak Isernicki, który udzielał schronienia i obywatelstwa różnorakim przestępcom”

Czy taki fragment mógłby wyjść spod pióra któregoś z wybitnych dziennikarzy Gazety Wyborczej?

 

Oczywiście, że nie. Baksik i Gąsiorowski robili wówczas u Michnika za wzory polskiej młodej przedsiębiorczości i byli oczywiście swoi.

 

Nie powstałby też prawdopodobnie, tym razem autentyczny tekst niejakiego Mikołaja Lizuta gdyby milioner polskiego pochodzenia Jan Kobylański nie naraził się polskiemu salonowi. Demaskowanie przekrętów polskiego ambasadora Sznepfa i pijaństwa drugiego dyplomaty Gugały. Poparcie udzielone przewodniczącemu polonii amerykańskiej Moskalowi i wsparcie finansowe dla Radia Maryja wystarczyło, aby rozpocząć kampanię nienawiści, kłamstw i bezpodstawnych oskarżeń.

 

„Po wojnie Kobylański trafił do Austrii, potem do Włoch, błyskawicznie dorobił się wielkich pieniędzy. W 1952 r. wyjechał do Paragwaju. Nie ma na to dowodów, ale wszystko wskazuje, że za pomocą siatki Odessa, wspomagającej ucieczkę z Europy nazistów i ich współpracowników. W tym czasie rządził krwawy dyktator gen. Alfredo Stroessner, który udzielał schronienia nazistowskim zbrodniarzom wojennym”.

 

Komu by się chciało sprawdzać, że gen. Stroessner dokonał zamachu stanu dopiero w 1954 roku, a Kobylański trafił do Paragwaju dwa lata wcześniej, wraz z włoską grupą biznesmenów zachęconych do inwestowania przez ówczesny paragwajski rząd.

 

Jak pamiętamy Gazeta Wyborcza zawsze brzydziła się tymi, którzy babrają się w cudzych życiorysach. Najgłośniej zawyła, kiedy wyszła na jaw przeszłość dziadka naszego dzisiejszego premiera. Znana jest też niechęć włodarzy Agory do rozpamiętywanie przeszłości ich rodziców i czy dziadków z agenturalnego sowieckiego KPP.

 Oczywiście nie mają tych skrupułów grzebiąc się w rodzinie Giertychów do trzech pokoleń wstecz, czy tropiąc ubecką przeszłość dziadka jednego z wrażych historyków IPN.

 

Na każdą krytykę Władysława Bartoszewskiego wyznawcy Michnika i główna przesłuchująca Olejnik reagują oburzeniem.

Jak tak można? Co za podłość mówić coś złego o byłym więźniu Auschwitz

 

Kobylańskiego, który poczynając od Pawiaka przeszedł przez Auschwitz, Mauthausen, Gusen, Gross Rosen i Dachau i nie trwało to zaledwie kilka miesięcy, wyjęto spod tej ochrony dla byłych więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych. Wszak nie był swój.

Nagonki i obrzucaniem błotem politycznych wrogów spowodowało, że nawet po oczyszczeniu z wyssanych z palca kłamstw żyją one dalej własnym życiem.

Na ulicy, forach internetowych, aż roi się od tych, co to na własne oczy widzieli agorowego Maybacha ojca dyrektora, zaświadczą, iż dysponuje on największym imperium medialnym w Polsce, a Kobylański to faszysta i szmalcownik bez dwóch zdań.

To jest właśnie największy dorobek Adama Michnika i jego zgranej trupy.

 Powoli doganiają okupacyjny Nowy Kurier Warszawski.

Brak głosów

Komentarze

Okowita

Vote up!
0
Vote down!
0

Okowita

#3350