Koszmarny sen Leminga ! - część 1-sza i nie ostatnia.

Obrazek użytkownika jwp
Blog

Koszmarny sen Leminga - część 1-sza. Jak to w piątek bywa, Leming wrócił do wynajmowanej kawalerki zmęczony całotygodniowym trudem, zarówno w pracy jak i na polu walki z Kaczyzmem. Dzień jak co dzień, obowiązkowa prasówka, przegląd portali, w przerwie na lunch rozmowy z kolegami i koleżankami z pracy, młodymi, wykształconymi, napływowymi do dużego miasta. W drzwiach przywitał go ostatni nabytek, York, wabiący się Kurski, a co !

Dzisiaj nie ma czasu na wpisy i walkę na blogach. Dzisiaj piątek. Szybki prysznic i może potem szybki seks, jak to u lemingów bywa. Leming był ciekaw reakcji kumpli i panienek, przez 2 tygodnie dorabiał na budowie, na dachu, złapał opaleniznę, a i kaloryferek na brzuszku wyraźniejszy jakby stał się.

I co ważne od kumpli na budowie nauczył się to i owo o seksie. Kumple i dziewczęta przyjęli go tak jak to sobie wymarzył, gdzie byłeś ? w Chorwacji ?, na Ibizie ? Ale on ich zaskoczył. Byłem tam gdzie jest miejsce prawdziwego mężczyzny i postępowego Leminga, na budowie. Zachwytom i pytaniom nie było końca. Ten wieczór był gorący i szybki. Planował, iż sobotę poświęci na leniuchowanie i lekkie spary w internecie. Dlatego seks był szybki, a łazienka w której POsiadł był poznaną i zafascynowaną nim panienkę, jako krzyżówką intelektualisty i robotnika, łazienka była podobna do tej jaką flizował na budowie hotelu. Po powrocie i spacerze z Kurskim ogarnął go błogi sen. Jednak nie tak błogi jak mu się wydawało. We śnie widział jakąś Białą Księgę, ktoś przewracał białe, puste kartki i mówił: A Imię Jego 404. Obudził się zlany potem. Sen mara, w PO wiara. Szybki prysznic, Kurski na smycz, na zakupy i oczywiście po sobotni numer Wyborczej. I tu czekał go koszmaru ciąg dalszy. Były ciepłe bułeczki, kawa espresso, ale gdy poprosił kioskarza o Gazetę usłyszał: Panie jaka Wyborcza, Ja kiosk prowadzę jeszcze od czasów Komuny, a o takiej Gazecie nie słyszałem, po czym kioskarz rozglądnął się czy kogoś nie ma przy kiosku i znacząco położył palec na ustach. Leming POmyślał: znowu ci Kaczyści i poszedł do następnego i następnego i następnego kiosku, a wszędzie padało pytanie: jaka Gazeta ? Wyborcza !, pierwsze słyszę. A jedna staruszka, znaczy się MOHER, zakrzyknęła do niego dziarsko: A Idźże Ty Nergalu z Dodą Jeden. Nie to chyba sen, pomyślał Leming, ale nie uszczypnął się bo nie chciał zrujnować swojego obrazu metroseksualnego mężczyzny, jak to tak ze śladem na ręce, jeszcze ktoś pomyśli, że to malinka, ale wiocha, jak w Samoobronie. Leming pomyślał: spokojnie, jest przecież kilka zaprzyjaźnionych stacji TV i nasz internet i pognał z Kurskim czym prędzej do kawalerki.

C.D.N. A Imię Jego 404 ! Kurski mnie liże ! Komórka POrodzina. Wieczorna wizyta. Inne przebudzenie.

Brak głosów