Tusk zmarnował wszystkie swoje szanse

Obrazek użytkownika Free Your Mind
Kraj

Wywiązała się ciekawa wymiana zdań między Aleksandrem Ściosem a Rekontrą – na jej tle zaś ja sobie pozwolę na dorzucenie paru słów komentarza. Swego czasu zresztą, tj. po lekturze wystąpień D. Tuska w polskim parlamencie, kiedy toczyła się niesławna a głośna debata dot. Smoleńska, nosiłem się z zamiarem opublikowania nawet „listu otwartego do premiera Tuska”, by jako zwykły, szary obywatel wyrazić, co o tymże premierze sądzę, stwierdziłem jednak, że nie ma to najmniejszego sensu. Nie dlatego, że (co bardzo prawdopodobne) Tusk mógłby tego nie przeczytać, a nawet jakby przeczytał, to by nie zrozumiał, ale przede wszystkim dlatego, iż nie reprezentuje on w najmniejszym stopniu polskiego interesu narodowego. Kierowanie więc do tego polityka jakichś obywatelskich uwag zupełnie mija się z celem. Równie dobrze mógłbym napisać list otwarty do S. Ławrowa i oczekiwać reakcji.

Sądzę jednak, że warto te refleksje, które towarzyszyły mojemu pomysłowi z „listem do premiera” przenieść do obszaru dyskusji między Ściosem a Rekontrą, mogą one bowiem stanowić pewne jej uzupełnienie. Ten ostatni był łaskaw stwierdzić, iż Tusk stanowi jedynie pionka w moskiewskiej grze, w związku z tym nie można go traktować jako uczestnika tejże gry (tak jak to przedstawia Ścios). Oczywiście, jeśli tak próbujemy spojrzeć na sprawy, to wiele zależy od tego, jak pojmiemy „bycie pionkiem”, a jak „uczestnictwo” w jakiejś politycznej grze. Przy założeniu, że ktoś kto jest pionkiem - jest zarazem po prostu popychany przez innych do pewnych działań (inni wykonują wszelkie ruchy za niego) - to w takiej sytuacji o jakimś uczestniczeniu w grze nie może być za bardzo mowy. Inni pogrywają danym politykiem, który jak słup w lewych interesach, tylko kwituje cudze papiery. Nie sądzę, by tego rodzaju opis pasował do Tuska, nawet jeśli wiele z decyzji przez niego podjętych było wynikiem „dobrych rad” kręcącej się od lat wokół PO agentury, tudzież „braci Moskali”.

To mimo wszystko w gestii polskiego premiera (po zlikwidowaniu stanowiska koordynatora służb specjalnych) leżało decydowanie o podstawowych zagadnieniach związanych z pracą tychże służb oraz o zwróceniu się 10 Kwietnia o pomoc NATO, zachodnich ekspertów zajmujących się katastrofami lotniczymi czy choćby amerykańskiego NTSB. To do tego premiera należało „opanowanie sytuacji”, która była nadzwyczajna, bezprecedensowa – zarówno na zewnątrz kraju (tragedia smoleńska), jak i wewnątrz (szok polskiego społeczeństwa).

Co powinien był zrobić Tusk, gdyby był porządnym polskim premierem, a nie politykiem marnego, żałosnego formatu? Po pierwsze, natychmiast po uzyskaniu informacji o tragedii zwołałby konferencję prasową i skierował do Polaków przesłanie, które pozwoliłoby obywatelom czuć się pewnymi, że tenże premier bierze na siebie ciężar odpowiedzialności za dalszy bieg zdarzeń i za wyjaśnienie tego, co się stało. Po drugie, skierowałby oficjalnie (właśnie przed kamerami, by słyszał cały świat i by odtwarzały to potem inne telewizje) komunikat do Rosji, że w takiej sytuacji domagamy się wyjaśnień ze strony rosyjskiej, jak mogło dojść śmierci uczestników całej polskiej delegacji prezydenckiej (czy np. nie spowodował jej atak terrorystyczny) i w związku z tym domagamy się jedynie otoczenia miejsca zdarzenia, nieruszania niczego i umożliwienia zabezpieczenia wraku oraz ciał ofiar przez polskie siły. Jednocześnie, po trzecie, premier taki zwróciłby się o bezzwłoczną pomoc zachodnich instytucji wyspecjalizowanych w badaniu katastrof lotniczych, uzasadniając to brakiem zaplecza eksperckiego i technologicznego pozwalającego samodzielnie Polsce zająć się tą sprawą. Po czwarte, taki premier ogłosiłby natychmiastowe powołanie zespołu kryzysowego, który weźmie udział w badaniach na miejscu w Smoleńsku, zaś od strony rosyjskiej Polska domaga się tylko nieprzeszkadzania w badaniach. Po piąte, wyraziłby taki premier głębokie ubolewanie z powodu kampanii nienawiści, jaka prowadzona była w stosunku do Prezydenta i prosiłby wszystkich Polaków o autentyczne zjednoczenie się w obliczu tej tragedii.

Po szóste zaś, próbowałby pojednać się z premierem J. Kaczyńskim... a nie z premierem W. Putinem przecież. Ten ostatni gest (wykonany przecież 10 Kwietnia), w sytuacji, w której nie mogło być wcale wyjaśnione, jak naprawdę doszło do tragedii, wykonany przez Tuska na Siewiernym (a ustawiany do kamer i aparatów fotograficznych), to jedna z wyjątkowo koszmarnych scen współczesnej historii Polski. Gest nie tylko irracjonalny i niezrozumiały (chyba że faktycznie Tusk uważa Putina za swego sojusznika), lecz przede wszystkim zupełnie przedwczesny. Polski premier powinien był wtedy wstrzymać się od takich gestów, i od jakichkolwiek komentarzy na temat tego, co się stało – oczekując szczegółowych raportów od międzynarodowej grupy ekspertów, którzy się zajmą badaniem. Nie powinno było więc być mowy, do czasu uzyskania tychże eksperckich wyjaśnień, o żadnym lotniczym wypadku, ale też nie powinno być objęte cenzurą słowo „zamach”.

Tusk jednak stanął (i wtedy i potem) po stronie Rosji. Nie tylko symbolicznie, lecz i proceduralnie oraz politycznie. Ważniejsze okazało się pojednanie z Putinem niż z Kaczyńskim!, a przecież miał niezwykłą szansę, by zakończyć wojnę, którą sam wraz ze swoimi kolegami dawno temu wszczął. Stając po stronie Putina na Siewiernym (oczywiście była w tym konsekwencja w stosunku do wcześniejszych działań – takich jak choćby „alternatywne” obchody katyńskiej rocznicy), Tusk wcale nie zadziałał jak pionek, lecz wprost jak ktoś, kto włącza się do bardzo niebezpiecznej gry (bez względu na to, czy ma świadomość, jak bardzo jest ta gra niebezpieczna) – tak czy tak więc dokonał pewnego (i życiowego, i politycznego) wyboru.

Może się straszliwie bał? Może nie uczynił tego z wyrachowania? Może to nie był cyniczny ruch polityka, który z nienawiści do opozycji jest w stanie nawet kooperować z wrogim Polsce państwem? No ale jeśli się bał, to powinien był 10 Kwietnia to otwarcie Polakom powiedzieć i podać cały swój gabinet do dymisji. Tak jednak nie zrobił. Mało tego, wraz z ludźmi gajowego zajął się pospiesznie „porządkowaniem sceny politycznej” w kwestii zapełnienia „wakatów” po zabitych w Smoleńsku. Skoro tak, to chyba ten strach Tuska miał swoje granice. O ile więc może neokomunistycznej Rosji się premier bał, to już Polski i polskiego społeczeństwa niekoniecznie.

Tusk stracił wszystkie swoje szanse i przejdzie do historii jako polityk, który w chwili największej próby, jakiej po wojnie została poddana Polska, tej próbie zupełnie nie sprostał. Najgorsza wiadomość dla niego i dla gabinetów ciemniaków (jego i gajowego), jest taka, że tego wszystkiego nie da się już ani zahukać, ani propagandowo zakryć, ani „wziąć na przeczekanie”, ani zbyć prostackimi żartami Grasia czy jemu podobnych. To wszystko, co wiąże się ze Smoleńskiem było, jest i będzie bardzo długo wyznaczać dalsze koleje losu Polski. Będzie ono też stanowić pryzmat, przez który będziemy patrzeć na postawy polityków – czy są po stronie Polski, czy Rosji. Może ciemniacy sądzą, że tak jak monopartia PZPR i jej gensekowie, nie zostaną pociągnięci do odpowiedzialności za to, co się stało i za swoją promoskiewską postawę. Może sądzą, że jak PZPR, będą rządzić przez kilkadziesiąt lat, a potem już tylko „historia będzie ich osądzać”? Może tak sądzą, ale mylą się w tym osądzie tak jak i we wszystkim, co zdziałali przez ostatnie lata w naszym kraju. Już niedługo przyjdzie im płacić wszystkie rachunki.

http://cogito.salon24.pl/275022,wspolny-raport-czyli-jak-rozbroic-opozycje

Brak głosów

Komentarze

Pionek to ktoś kogo się postawiło na jego stanowisku, czyli pionka się przesuwa to tu to tam i on sam nie ma żadnego wpływu na to, a Tusk jednak sam zdobył premierostwo.(oczywiście nie bez odpowiedniego zaplecza)

Jeden z Pokolenia JPII

Vote up!
0
Vote down!
0

Jeden z Pokolenia JPII

#131843

Tusk bez zaplecza mediów niczego by nie zdobył. A pionkiem to on jest od lat siedemdziesiątych, stawianym na coraz wyższym stanowisku. 

Od dziesięciu lat Tusko-pionka przesówa Gromosław Czępiński.  Agent WSI.  

Vote up!
0
Vote down!
0
#131856

On został premierem, by Polskę ubezwłasnowolnić, by Ją sponiewierać i maksymalnie osłabić na arenie międzynarodowej. Zadanie powierzone wykonuje znakomicie, dlatego cały ten nie-rząd mimo tylu afer wciąż przy sterach.
Rozbiór Polski trwa.

____________________________
Prawda ma w sobie znamię trwania i wychodzenia na światło dzienne, nawet gdyby starano się ją skrupulatnie i planowo ukrywać. Kłamstwo zawsze kona szybką śmiercią.- Bł. Ks. Jerzy Popiełuszko

Vote up!
0
Vote down!
0
#131873

sprawowania władzy dla władzy, a jego ideologia streszcza sie w pamiętnych slowach z nocy czerwcowej  1992 r -"panowie policzmy głosy", i tak te głosy w sondazach liczy do dziś. Po przegranych wyborach w 2005 r, gdy z bilbordów w całej Polsce, przed wyborami, patrzył na nas prezydent Tusk i premier z Krakowa, nie jest juz w stanie ukrywać swojej idee fixe , nienawiści do braci Kaczyńskich i zniszczenia Ich za wszelką cenę, co niestety  mu się udaje jak nic innego.

Vote up!
0
Vote down!
0
#131896

Żeby zrozumieć postępowanie Tuska trzeba sięgnąć do jego słynnego tekstu zamieszczonego w pewnej gazecie (był to bodajże konkurs na esej).Jakkolwiek było to parę ładnych lat temu to jednak  był już osobą  o skrystalizowanych poglądach,w trakcie studiów historycznych lub już po(dokładnie nie pamiętam).

"polskość to nienormalność.Polskość wywołuje u mnie odruch buntu: historia, geografia, pech dziejowy i Bóg wie co jeszcze wrzuciły na moje barki brzemię, którego nie mam specjalnie ochoty dźwigać"

To tylko fragment tego artykułu, który łatwo znaleźć w sieci.Gdy do tego dodać wspomnienia Kaszubów z sąsiedztwa,którzy pamiętali,że w rodzinie Tusków(dziadków) śpiewano kolędy po niemiecku,czy wystąpienie samego D.Tuska na kongresie kaszubskim,gdzie domagał się dla Kaszub pełnej autonomii (nie zyskał tam zwolenników dla swojej idei na szczęście)-to ukaże nam się typowy obraz germanofila z trudnością tolerującego polskość.

Dlatego mnie nie dziwi,że Donald Tusk nie zachował się jak porządny polski premier bo  jak z powyższych przykładów wynika było to niemożliwe.

Będąc politykiem proniemieckim (dobre kontakty z politykami w Niemczech od wielu lat,order Karola Wielkiego w dowód zasług od Angeli Merkel) realizuje w Polsce plany niemieckie.Jednym z elementów tej polityki jest zbliżenie Niemiec i Rosji, w czym przeszkadzał prezydent Lech Kaczyński.Dlatego uważam,że nagonka na Lecha Kaczyńskiego, w której uczestniczył Tusk wynikała z odmiennie postrzeganych celów politycznych (nie z osobistych animozji).To,że ta nagonka miała masowy charakter wskazuje  zaś na opanowanie większości mediów przez agentów wpływu Niemiec.

Vote up!
0
Vote down!
0
#131898

nigdy dość przyzwoitości i honoru

Tusk jest raczej pachołkiem ,trzymany w cieniu do czasu ekspozycji w dogodnym czasie i właśnie się już zużył.Tego co zrobił Polsce nie zrobił  żaden komuszy pajacyk sterowany z Moskwy,Tusk bez żenady robi rzeczy ,że za każdą z nich w normalnym kraju dostał by najwyższy wymiar kary.Jest to możliwe tylko dla tego ,że Polska jest nadziana agenturą i sprzedawczykami jak dobra kasza skwarkami,a większość ludzi została przyzwyczajona lub zmuszona do kombinowania ,obchodzenia prawa,kradzieży,dawania łapówek lub ich brania.

Vote up!
0
Vote down!
0

nigdy dość przyzwoitości i honoru

#131906

odbierze!
Chyba, że wariant... warszawsko-wileński!!!!!
pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#131919

Przyjmując zaproszenie Putina do Katynia realizował plany niemieckie zbliżenia z Rosją poprzez Polskę.Sądzę,że mogło to być wcześniej ustalone między Putinem i Merkel.

Dowodzi tego film "Mgła",gdzie urzędnicy kancelarii prezydenta wspominają swoje nadzieje na wspólne obchody z prezydentem i premierem.Oczywiście te nadzieje zostały szybko rozwiane bo nie mogłoby dojść do zbliżenia podczas obchodów rocznicowych, na których przemawiałby Lech Kaczyński.

Tusk zgodził się na rozdzielenie wizyt również dlatego bo widział w tym szansę na osłabienie wymowy wizyty prezydenta .Jak wiadomo Lech Kaczyński potrafił bardzo pięknie przemawiać podczas uroczystości patriotycznych a trwała już kampania wyborcza.Wizyta Tuska w Katyniu dawała lemingom dowód,że ich premier jest patriotą i w dodatku potrafi "dogadać się" z Rosją.

Trudno powiedzieć na ile (i czy w ogóle) Tusk maczał palce w tym co stało się później.Podejrzana jest  wizyta Arabskiego w Moskwie,zatrudnienie w ambasadzie w Moskwie Turowskiego z początkiem roku 2010,wypowiedź marszałka Sejmu Komorowskiego: "prezydent gdzieś poleci i wszystko się zmieni" i wiele innych rzeczy.

Czy Tusk się bał ? I od którego momentu ?

Ja zauważyłam strach dopiero od ogłoszenia raportu MAK. Wcześniej Tusk był pewien siebie i pełen wiary w dobrą wolę Rosji.Również jego reakcja na projekt raportu MAK była jeszcze bardzo buńczuczna ("raport w tej postaci jest nie do przyjęcia").

Tak więc zaczął się bać dopiero po jego opublikowaniu w znanej nam postaci.Jest to niewątpliwie chorobliwie ambitny człowiek,który z wielkim trudem znosi upokorzenie czy porażkę.Ciężko mu jest przegrać nawet podczas meczu w piłkę,że nie wspomnę przegranych z Lechem Kaczyńskim wyborów prezydenckich.

Po raporcie MAK Tusk  znalazł się między młotem a kowadłem.Nie może się już wycofać bo zabrnął za daleko a większość Polaków uważa go albo za świadomego  zdrajcę lub w najlepszym wypadku za tchórza,który aby nie drażnić Rosji nie śmie domagać się od Rosjan przestrzegania prawa w trakcie śledztwa.Mało tego - widzą to także Rosjanie i reszta świata.

Tusk jest już politykiem skończonym i dobrze o tym wie.Tak to bywa gdy premierem kraju zostaje człowiek,który z tym krajem ma niewiele wspólnego("polskość to nienormalność...").

Vote up!
0
Vote down!
0
#131933

jako marionetkę wykreowaną do spełnienia określonego zadania. Tym zadaniem miała być pierwotnie "neutralizacja" polskiej prawicy zwłaszcza w postaci Prawa i Sprawiedliwości. Miał zrobić swoje i być zastąpionym przez kogoś innego, bardziej kompetentnego, w pewnym sensie "polec razem ze swoimi przeciwnikami". Jego najbardziej użytecznymi cechami i jednocześnie gwarancją sukcesu przedsięwziecia były ambicja i dążenie do władzy. Nie przeszkadzano mu, wręcz przeciwnie - być może - delikatnie usuwano lub neutralizowano tych co mu mogli w pełnieniu władzy zagrozić. Sądzę że za ten stan odpowiedzialne są czynniki rodzime w osobach założycieli Platformy Obywatelskiej, z których partyjnym działaczem, niekwestionowanym liderem, pozostał tylko on. Obraz zaciemnia fakt, ze otoczył się, po części zapewne, własnymi ludźmi, ale zgodnie z tym co mu się wydawało najważniejsze - specjalistami od "słupków". I wszystko pozostałoby słodkie i naiwne gdyby nie wmieszała się "druga siła" - Wielki Brat który najwyraźniej doszedł do wniosku że można zrobić więcej i lepiej. Likwidacja w zamachu Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i niejako przy okazji wielu ludzi "nieuzytecznych" została zorganizowana - moim zdaniem - w taki sposób, aby wszelką ewentualną odpowiedzialność, jeśli zajdzie potrzeba, poniósł właśnie Donald Tusk. Najlepiej rękami politycznych przeciwników których sam przekształcił w swoich wrogów. Organizatorem byli władcy Rosji; może Putin, a może ktoś o kim nie mamy pojęcia. Tusk zdał sobie z tego sprawę gdy nastąpiła "katastrofa". wiedział kto ją spowodował, dlaczego, a także kto formalnie będzie jej winien, jeśli zajdzie taka potrzeba. Uściski z Putinem były skutkiem paniki - wiedział że od Putina zależy jego dalszy los. Być może zdał sobie sprawę z ciągu manipulacji jakim został poddany i z tego że jego los jest w rękach Putina.Po prostu spanikował. Na powyższe nie mam dowodów. Chyba tylko moje osobiste wrażenie: w trakcie różnych wypowiedzi w kwietniu 2010 widać był że ten człowiek panicznie się bał, a ratunku szukał w objęciach tego którego uważał za sprawcę...

Vote up!
0
Vote down!
0
#131935

Kolkiem Tusk jest. Bez etyki, zasad. Ot śmieć z ambicja. Zawsze pragnol zrobic kariere. Moze to jednak nie najwazniejsze. Ambicja jednej mendy nie martwi mojej osoby. Martwi mie kondycja umyslowa, moralna moich rodakow. Jako ze wychowalem sie i mieszkalemw Warszawie do 29 roku zycia. Tym bardziej mi przykro ze mieszkancy tego grodu ceduja wladze i zyczliwosc dla tych mend. Zawsze to jednak wstyd pozostanie.

Vote up!
0
Vote down!
0

capitanemo

#131971

Problem polega na tym, że wielu ludzi, którym rzuca się myśl "Tusk = pionek" odbiera to jako, może nie wprost ale jednak - obronę pozycji Tuska.
Skoro pionek to co on tam może, tańczy jak mu zagrają. To jest oczywista bzdura bo człowiek, który wykonuje rozkazy nie jest w niczym lepszy niż ten co je wydaje choć różnica jednak jest.

Ze Ściosem jest ten problem, że na zdanie przeciwne do tego co wynika z jego tez domaga się uzasadnienia, najlepiej w formie dowodów.
To co sam pisze jest owszem oparte na faktach ale konkluzje "zapina" wyciągając wnioski, które albo się potwierdzą albo nie.
No chyba, że Aleksander Ścios jest insiderem i wie dużo więcej, czego rzecz jasna powiedzieć wprost nie może.

Konstrukcja w której dwóch macherów Putin z Tuskiem (no, powiedzmy macher Putin z macherem mniejszym) rozgrywają polskie podwórko wydaje mi się absolutnie karkołomna. I tutaj, istotnie, dowodów dostarczyć na takie zaprzeczenie nie sposób. Ale można również dedukować w oparciu o bliższą czy dalszą naszej szerokości geograficznej wiedzę, czy wręcz w oparciu o tą co magistra vitae jest.
Kiedy się solidnie nad tym zastanowić to postać Tuska jawi się raczej postacią tragiczną niż mającą cokolwiek wspólnego z demiurgiem.

Zbyt wiele też u Ściosa z matematyki. W tym sensie, że wielu wydarzeniom stara się nadać cechy ciągów opisanych wręcz matematycznymi regułami. Podobnie określiłbym to co pisał Golicyn.
W moim przekonaniu, większością kluczowych wydarzeń na świecie rzadko rządzi szereg uporządkowanych i sprawnie reżyserowanych kroków. Znacznie częściej jest to kwestia chaosu, losowych przypadków, co jednak wcale nie wyklucza możliwości wpływania na i uzyskiwania z nich takiego czy innego skutku. Jedni zyskują inni tracą - można domniemywać, że z wartkim nurtem poradzi sobie zawodowy pływak, a amator, dla którego nawet zachłyśnięcie się wodą będzie szokiem odbierającym cenne sekundy na prawidłową reakcję, pójdzie na dno.

Weźmy teraz takiego Putina.
Oficer KGB - szkolony do dezinformacji, manipulacji, uchodzenia za kogoś innego, korumpowania, szantażu itp. Być może dodatkowo przećwiczony na jakimś specjalistycznym kursie Specnazu - znający swoje minimum i maksimum, być może oćwiczony z "kukłami", czyli w praktyce morderca.

Jego partnerem jest kto ?
Tusk, Donald Tusk.
Czyli kto ?

No ja rozumiem, że on może mieć niemałe zdolności w manipulowaniu ludźmi, instynkt polityczny, swobodę konfabulacji i tworzenia przekazu wolnego od treści acz chwytliwego i że nie zawaha się odwrócić plecami do niedawnego sojusznika.

To wystarczy aby zająć miejsce w duecie z KGBowcem ?

Vote up!
0
Vote down!
0

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

#132144