O pesymizmie, ale umiarkowanym

Obrazek użytkownika Free Your Mind
Świat


Kiedyś o gniewie Bożym ludzkość ostrzegali prorocy, dziś AD 2009, dzięki Bogu, o proroctwach, takich choćby, jak plagi biblijne, które nas czekają, możemy się dowiedzieć z „Gazety Wyborczej”. Tym łatwiej będzie się nam przygotować na czasy ostateczne, choć w ich przypadku najgorsze będzie chyba to, że jak już nastanie potop, to i „GW” przepadnie razem z nami, a z nią i Ministerstwo Prawdy, i salon cały.

Przed paroma laty byłem na rekolekcjach dla dorosłych i prowadził je ksiądz starszy wiekiem, ale kipiący pogodą ducha. No i zaczął je tak: „Pan Jezus nam mówi, żebyśmy czuwali, bo nie znamy ani dnia, ani godziny, gdy możemy zostać powołani na tamten świat. Co byśmy jednak powiedzieli, gdybyśmy dziś taką otrzymali wiadomość, że mamy zostać powołani?” (tu złapał się za głowę, dodając:) „O, Matko Boska! To już dziś?” - a wszyscy zebrani, rzecz jasna, wybuchnęli śmiechem.

I właściwie nie pozostaje nam nic innego, jak tak właśnie złapać się za głowę, gdy prorocy z Ministerstwa Prawdy już roztaczają przed nami wizje końca świata, ale nadzieja jest jeszcze w tym, że z ich (tychże proroków) wyliczeniami różnie bywa. I tak np. słynny noblista Al Gore, jeden z większych proroków klimatologii (dzięki Ci, Panie Boże, że są wśród nas i mówią przystępną angielszczyzną, która szybko pod strzechy może trafić dzięki telewizji satelitarnej), zapewnił na słynnym „szczycie kopenhaskim”, iż w ciągu paru lat ze słynnej Arktyki zostanie wspomnienie i to nawet powołując się na badania polskiego klimatologa - a tu się okazuje, że to jednak nie do końca tak, bo nie za kilka, ale może za dziesięć albo i paręnaście lat.

No więc z jednej strony jest jakiś powód do ostrożnego optymizmu, bo dzień ostateczny jeszcze nie jest dokładnie wyznaczony, skoro prorocy spierają się o detale jak zniknięcie Arktyki, z drugiej jednak jak nie wpaść w pesymizm, skoro inny słynny noblista, B. Obama, na tymże słynnym szczycie, gdzie przez parę dni setki, jeśli nie tysiące notabli, miało naprawdę niezłą zabawę na koszt podatników (czy ktoś oszacował, ile to kosztowało?), stwierdził, iż „znaczące porozumienie”, które „w sprawie klimatu” zaprojektowali owi notable, „nie wystarczy, by walczyć z globalnym ociepleniem”. Zresztą, z tym porozumieniem to różnie gadają - jedni mówią, że wprawdzie zawarto, lecz tak naprawdę zostanie zawarte w styczniu, inni zaś, że nie zawarto i dlatego zostanie zawarte w styczniu. Grunt, że po Nowym Roku z nowym zapałem dobrzy panowie z rządów całego świata znowu na koszt swych poddanych zajmą się przychylaniem im nieba - wszak nie znamy ani dnia, ani godziny, a z tymi sprawami nie ma żartów. Poza tym, co nagle to po diable. Nad ustalaniem, jaka ma być maksymalna temperatura powietrza na Ziemi trzeba się trochę nabiedzić, a nie tak na łapu capu, bo jeszcze za niska wyjdzie i wtedy książętom (a szczególnie księżniczkom) będzie za zimno i powstanie nagle problem globalnego ochłodzenia, nad którym znowu trzeba będzie debatować, a przecież życie dobrych panów jest takie krótkie i mają też swoje własne sprawy, a nie tylko nasze.

Cieszmy się, że się wyrobili z zakończeniem obrad przed Bożym Narodzeniem. To by dopiero było ze strony ludzkich panów poświęcenie, gdyby na „kopenhaskim szczycie” w ciężkich, służbowo-biurowych warunkach musieli obchodzić święta, zostawiając w płaczu i smutku rodziny, przyjaciół i obywateli czekających na nich na lotniskach.

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,102374,7370351,Wpadka_Gore_a_w_Kopenhadze__5_lat_i_na_Arktyce_nie.html
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,7382607,Przedstawiciel_USA___Znaczace_porozumienie__ws__klimatu.html
http://www.tvn24.pl/-1,1634331,0,1,nie-ma-porozumienia-w-sprawie-klimatu,wiadomosc.html

Brak głosów

Komentarze

czy o tym globalnym ociepleniu to oni tak na poważnie, czy jednak wiedzą, że to ściema i robią cyrk dla naiwnych? Bo to świetna zabawa, szczególnie, że za publiczne pieniądze. A jakie lody można ukręcić ... Do tej pory sądziłem, że w globalne ocieplenie wierzą tylko nawiedzeni ekolodzy. Ale wczoraj usłyszałem w telewizorze wypowiedź eurodeputowanego Sonika, który coś tam bajał o podnoszącym sie poziomie oceanów. Miał minę bardzo zatroskaną, oczy pełne ognistego zapału więc zwątpiłem. Może oni naprawdę wierzą, że tymi swoimi szczytami i eurodyrektywami zbawią świat?

oszołom z Ciemnogrodu

Vote up!
0
Vote down!
0

oszołom z Ciemnogrodu

#40794