O hańbie

Obrazek użytkownika Free Your Mind
Kraj

Kiedyś śp. K. Kieślowski na jednej z konferencji prasowych, paląc w ten swój charakterystyczny, nerwowy sposób papierosa,

odrzekł na pytanie jednego z dziennikarzy „Komunizm to jest śmiertelna choroba. Na to się umiera” (cytuję z pamięci). Oczywiście po takim dictum część „żurnalistów” wpadła w stan osłupienia, bo przecież Kieślowski mówił to w „wolnej Polsce”, w której już od paru dobrych lat komunizmu żadnego „nie było”. Jak twierdzili zresztą wtedy najstarsi gazdowie (z rozmaitymi marksistowskimi tytułami „naukowymi” lub „redakcyjnymi” za peerelu), nie było go w Polsce w ogóle. Wprawdzie, gdy czerwoni gazdowie pisywali swoje elaboraty o wyższości młodego Marksa nad starym (lub odwrotnie), o „nieuchronności dziejowej socjalizmu”, o zgniliźnie kapitalizmu, konsumpcjonizmu i imperializmu, o wybranych zagadnieniach ekonomii politycznej itp., to śpiewali z innego klucza, ale – jak wiemy doskonale – w „wolnej Polsce” nikt już tymże gazdom zbyt dokładnie do zawodowego życiorysu nie zaglądał i w zbędne szczegóły służbowe się nie zagłębiał. Bo i po co to komu było, skoro i gazdowie swoje archiwalia różne mieli? Startowali oni więc – tak jak i cała „klasa polityczna”, co się z gumioków, walonek, kufajek i uszanek przebrała w garnitury – z „czystym kontem”, a więc i z czystym sumieniem. Dostawali „drugą szansę”, a ściślej, sami sobie ją dawali, no bo Bogiem a prawdą, nikt ich wszystkich od władzy żadnej nie odsuwał, jeno oni nieco się władzą z „demokratyczną opozycją” (a la wujek Tadek, wujek Bronek, wujek Leszek czy wujek Adaś) dzielili.

Trudno było więc oczekiwać, że „nowe państwo” budowane na takim politycznym i moralnym bagnie, jakie niosła ze sobą cała ta czerwona wataha (to określenie należy traktować jako techniczne, a nie jako obelgę), mogło zmierzać do czegoś innego, jak nie do politycznej i moralnej katastrofy. Śmiertelna choroba bowiem, jeśli nie zastosuje się wobec niej ostrej i skutecznej terapii, rozwija się aż do momentu, kiedy dany organizm doprowadzony jest do stanu agonalnego. Nieraz zresztą w naszych „Polaków rozmowach” termin „chore państwo” (przez te wszystkie lata „po przełomie”) stanowił składowy element opisu tego, co doświadczaliśmy - przy czym „chore” oznaczało zwykle zabałaganione, zdezorganizowane, złodziejskie, skorumpowane. Tymczasem patologiczny wymiar polskiego państwa jest o wiele głębszy niż tylko na poziomie funkcji instytucji państwowych, ustroju, systemu edukacji, warunków gospodarowania itd. Polska jest chora na poziomie moralnym. Zepsucie moralne i jakaś taka łajdacka radość z jego powodu stanowi wizytówkę naszego obecnego „establishmentu” oraz, nie bójmy się tego słowa po niezapomnianych widokach z Krakowskiego Przedmieścia, wizytówkę tych, co ten „establishment” popierają.

W znakomity sposób ujął całą tę sytuację Aleksander Ścios w swoim poruszającym eseju „Szczury” (http://cogito.salon24.pl/226662,szczury), pisząc m.in.: „Ci sami, którzy przywlekli dżumę do naszych czasów, korzystając z wielkiej mistyfikacji „transformacji ustrojowej” postępują z nami niczym szczury roznoszące zarazę, gotowe na wszystko, byle tylko zachować prawa własnego gatunku. Ich fałsz, wylewający się z telewizorów, sączony jadem dziennikarskich bredni nie jest niczym innym, jak camusowską dżumą, za którą „umierały z zakrwawionymi pyskami tuż pod stopami ludzi”.”. To sformułowanie „szczury” uważam za najcelniejsze do opisu tego, na czym polega problem współczesnej Polski. Jeśli bowiem pozostajemy na poziomie odniesień typu „choroba”, „patologia”, „chaos”, „mafia”, „Układ”, „neopeerel”, „neokomunizm” czy wreszcie „Ubekistan” (wszystkie one są przydatne, oczywiście), to znikają nam sprzed oczu główni „podwykonawcy” dzieła niszczenia naszego kraju. Tych zaś trzeba widzieć dokładnie w tym, co od wielu już lat robią, a czego wypadkową stała się po części nie tylko smoleńska tragedia, ale przede wszystkim to, jak cała „klasa polityczna” zachowała się w jej obliczu i po niej.

Jeśli były osoby, które do 10 kwietnia wątpiły w zasadność przywołanych przeze mnie wyżej, mocnych określeń dot. współczesnej Polski, to myślę, że w ostatnich paru miesiącach mogły zrozumieć, o co w tych określeniach naprawdę chodzi. Jeśli nie od dnia samej katastrofy tupolewa, kiedy od pierwszych godzina zaczęto łgać o wypadku, to choćby od czasu „walki z pochówkiem na Wawelu” (którego to pochówku Prezydent Kaczyński „nie był godny” - o Jego zmarłej Małżonce w tym kontekście raczej nie mówiono), a już szczególnie od – nakręcanej i przez ciemniaków, i przez czerwonych (a żeby było zabawniej, wspieranej także przez niektórych duchownych) – haniebnej walki z Krzyżem, można było na własne oczy zobaczyć, jakim moralnym bagnem stało się w swej istotnej części polskie państwo.

Na świecie ze szczególną czcią podchodzi się do tych, którzy zginęli w nagłych, gwałtownych okolicznościach (i to nie muszą być osoby szczególnie znane, wystarczy że to zwykli, uczciwi obywatele), właśnie takich jak katastrofy lotnicze, stawia się im obeliski, pomniki, urządza miejsca pamięci – słowem: składa należyty hołd. Z jeszcze większą czcią, oczywiście, podchodzi się do ludzi na ważnych stanowiskach państwowych, którzy giną tragicznie – ba, nawet zmarłych w naturalny sposób prezydentów, wysokich urzędników itd. honoruje się chrzcząc ich imionami lotniska, budynki, uczelnie oraz kręcąc filmy na temat tychże osobistości. W Polsce natomiast, w której tradycja oddawania czci zmarłym należy do kulturowego kanonu (nie tylko do dobrego obyczaju), urządzono iście szczurzą zabawę na grobach, z tańcami, hulakami, pijaństwem, narkotykami, szyderczym śmiechem z ofiar i wypowiadaną (nie tylko przez piekielną gawiedź, ale i przez „czołowych polityków”) kpiną z tragicznej śmierci. (Zwróćmy zresztą uwagę, jak do tego sabatu w podskokach włączyli się czerwoni – ci sami czerwoni, co do których nas zapewniano przez ostatnie 21 lat, że się „ucywilizowali”, że są już „socjaldemokratami”, że są „inni niż komuna”.)

Polska nie tylko została niesprawiedliwie urządzona, rozkradziona, podporządkowana prywatnym interesom mafiozów z czerwonym lub innym rodowodem. Z bałaganu, z mafii, ze złodziejstwa można w każdym kraju po jakimś czasie wyjść, jeśli zaprowadzi się w nim praworządność, a bałaganiarzy, mafiozów, złodziei powsadza się za kratki. Polska została zhańbiona - i tej hańby nie wybaczymy i nie zapomnimy nigdy. A ludzi, którzy zhańbili Polskę rozliczymy, co do jednego. Tak nam dopomóż Bóg.

Brak głosów

Komentarze

Punktować dziadów i nie darować - sprzedania śledztwa smoleńskiego i obelg pod adresem ofiar katastrofy, pomnika bolszewików w Ossowie, pozostawionych na pastwę losu powodzian, miliardowego zadłużenia Polski, dewastacyjnej i wręcz dywersyjnej umowy gazowej, stawiania interesów rosyjskich i niemieckich ponad polskie, itd., itp.!
Pozdrawiam.

contessa

______________________________
Nie pozwólcie zapomnieć! 10 września, 12 godzin po katastrofie
smoleńskiej... zapalcie w swym oknie światełko!

Vote up!
0
Vote down!
0

contessa

___________

"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński

 

 

#84701

dzięki,

pozdr

Vote up!
0
Vote down!
0
#84712

- całuję rączki, padam do nóżek !
Adam

Vote up!
0
Vote down!
0

Firley

#84750

Dzięki, Free Your Mind.
Tak trzymać! Nazywać rzeczy po imieniu.
Pozdrawiam serdecznie.

Vote up!
0
Vote down!
0
#84728

dzięki,

pozdr

Vote up!
0
Vote down!
0
#84795

zostaną przez rządzącą hołotę wyprzedane. Można je próbować odbudowywać tak, jak odbudowano Warszawę po wojnie.
Ale spustoszenie moralne, zdezawuowanie wszelkich wartości, ogłupianie społeczeństwa, które rozgrywa się na naszych oczach, to jest dopiero szkoda jaką chłoptasie Tuska wyrządzają.
Bardzo ładnie powiedziała wczoraj o tym rozgraniczeniu prof. Fedyszak-Radziejowska w "Warto rozmawiać" jak jej Lityński mówił, co było widać na rocznicowym zjeździe Solidarności.
Powiedziała, że wie, co widziała i że nie będzie rozmawiać o zjawisku medialnym (Krzywonos) tylko o zjeździe, który widziała i sama najlepiej wie, co się na nim zdarzyło.
Niestety, pani profesor zdaje się zaliczać do myślącej mniejszości, która odcina się od zjawisk medialnych.
Reszta (przy grillu) konsumuje dziennikarską papkę.

Vote up!
0
Vote down!
0
#84736

myślę, że takich uczciwych naukowców, jak p. Fedyszak-Radziejowska wcale nie jest tak mało.

Vote up!
0
Vote down!
0
#84797

Nie każdy ma możliwość bywania na zjazdach... Nie każdy ma czas czytać. Przykład: gość do rany przyłóż, ale zapracowany. Katolik, prawicowiec itd. Co mi mówi? Że ci ludzie pod Krzyżem to już zwariowali skoro granatami grożą... Czy ktoś powiedział, że to ludzie spod Krzyża grozili granatem? Ależ skąd - po prostu nie powiedzieli, że to im grożono. Od 5 lat wytworzono zaś taką atmosferę, że ludzie mechanicznie kodują sobie, że to ci spod Krzyża grozili. Co dopiero antyklerykałowie i popierający PO...

 

Jak to odkręcić? Chyba nie można. Pytanie tylko czy jest w tym kraju jakaś grupa zdeterminowanych ludzi... którzy już nie wierzą, że tu jest jakaś demokracja. Więcej nie napiszę. Za dużo już napisałem:-)

Pozdrawiam. 

 

Uczciwy człowiek po to żyje, aby mieć wrogów.

Vote up!
0
Vote down!
0

Balansujcie dopóki się da, a gdy się już nie da, podpalcie świat!

#84808

Cała prawda!!!Święta prawda!!! Hańba=Vendeta!!! Pzdr.

Vote up!
0
Vote down!
0
#84763

vendetta - ładne słowo,

pozdr

Vote up!
0
Vote down!
0
#84798

Ciekawy jest także następujący fragment: "Przed udziałem w spotkaniach z
przywódcami rosyjskimi, takich jak posiedzenia Klubu Wałdajskiego, przestrzegała w sobotę na łamach "Gazety" Lilia Szewcowa, znany politolog i polityk liberalny. Według niej zachodni goście (nazwała ich szyderczo za Leninem "pożytecznymi idiotami"),

Vote up!
0
Vote down!
0

agasso

#84792

  Dycha.

Vote up!
0
Vote down!
0
#84950