Kolejny transport baranów

Obrazek użytkownika Free Your Mind
Kraj

Mało kto już pewnie pamięta mój tekst „Transport baranów na Jamajkę”

opowiadający o tym, jak to ciemniacy przez długie miesiące lansowali Wałka na wszelkie możliwe sposoby, obwożąc się nim i obnosząc po to, by podbijać do plus nieskończoności poparcie dla „PO”, aż nagle Wałek zaczął się afiszować z poparciem dla irlandzkich eurosceptyków i nagle cały salon z ciemniakami na czele, po prostu klękł ze zdumienia. I wtedy Wałek okazał się znowu takim jak go przedstawiano w czasach wyborów prezydenckich, kiedy to kandydatem białego człowieka był (w pierwszej kampanii) wujek Tadek, a w drugiej już wujek Olek.

Podobne klęknięcie nastąpiło wczoraj, kiedy to po paru miesiącach bębnienia dzień w dzień od świtu do nocy i zarazem zachwalania rewelacyjnej „piarowskiej zagrywki” przez rozmaitych smakoszy marketingu politycznego, czyli „prawyborów”, „prekampanii” oraz „pradebaty” czy wprost „debaty” (w której, jak się później dowiedzieliśmy i tak najważniejsze były nogi posłanki Muchy – wcale nie takie rewelacyjne, jak na mój gust :P, choć debaty, co oczywiste nie śledziłem wcale), no więc po całym tym cyrku dla ubogich, po podgrzaniu nastrojów, jakby to chodziło o starcie w amerykańskiej partii Demokratów, nie zaś w polskiej partii ciemniaków, rządzącej od paru lat, która szła z hasłami cudu gospodarczego i Irlandii 2, naraz większość członków tejże partii olała całą tę szopkę i zwyczajnie nie wzięła udziału w „prawyborach”, nie popierając ani dobrotliwego wujka Bronka, ani nieco młodszego i nieco narwanego przez to, wujka Radka.

Oczywiście dziś ta klęska wizerunkowa zostanie przekuta w sukces, ale dla nas, ludzi żyjących poza propagandą ciemniaków, ta historia jest dowodem tego, iż owa propaganda przestaje być skuteczna nawet wobec tak zdawałoby się pewnych (jeśli chodzi o postawę ideową) ludzi, jak członkowie „PO”. Słyszałem nawet, jak ciocia Hania na gorąco komentowała, że ci, co nie zagłosowali po prostu bardziej się interesują lokalnymi sprawami, co miało zapewne świadczyć, że są „bliżej człowieka” – doprawdy jednak trudno byłoby, zwłaszcza będąc członkiem partii rządzącej, nie zauważyć i nie dosłyszeć całej tej wrzawy wokół „prawyborów”. Tak więc lokalne sprawy lokalnymi sprawami (choć dalibóg dziury w drogach jak były, tak i są, ale nic to), lecz spora część członków partii władzy zwyczajnie pokazała politbiuru wała, co ja odczytuję jako jednoznaczną odpowiedź na wycofanie się Tuska z kandydowania na prezydenta. Król sondaży miał się przecież nie wycofywać, a jego trwająca nieprzerwanie od połowy lat dwutysięcznych kampania, miała się zakończyć zajęciem stanowiska w pałacu z żyrandolami. W trakcie tej kampanii nawet mysz nie pisnęła o jakimś kontrkandydacie dla Tuska i jakichś „prawyborach”, jedynie deliberowano, kto przejmie schedę w partii i w rządzie po Słońcu Peru. Gdy jednak nastąpiło tąpnięcie w postaci afery hazardowej i trzeba było powywalać trochę luda z owego rządu, Słońce musiało zajść, nastała głucha noc i think tanki w pocie czoła pracowały, jak tu uchronić ugrupowanie, które psychicznie na żadną klęskę nie było przygotowane, przed totalną kompromitacją i katastrofą. Wtedy wymyślono „prawybory”, w których, żeby oczywiście zamordystycznej tradycji stało się zadość, gdy się okazało, że przewagę w sondażach ma wujek Radek, zaczęto na pewniaka lansować wujka Bronka i dawać wszystkim (łącznie z ciemnym ludem słuchającym radia, czytającym gazety i oglądającym telewizję) do zrozumienia, że tak naprawdę poza wujkiem z Jamajki żadnego innego kandydata nie ma i się nie przewiduje. Pojawiły się, jak pamiętamy, nawet głosy, że wujek Radek to kandydat PiS-u w ogóle, co stanowiło niezły wymiar propagandowego nonsensu, w jakim uwielbiają się pławić ciemniacy. Sądzę, że ów wybór bez wyboru był dodatkowym czynnikiem, który powstrzymał dużą część członków „PO” przed udziałem w całej tej komedii pomyłek. No ale tak czy tak pozostaje kwestia: czy wujek Bronek może wygrać w cuglach w wyborach prezydenckich skoro w swej małej ojczyźnie, jaką był i jest matecznik „PO” trzeba było tak podkręcać sprężynę, a i to niewiele dało?

Oczywiście wszystkie ręce zostaną rzucone na pokład i Czerska, nie Czerska, kto żyw, kto kłapać potrafi i kto nie tylko łeb, ale i jęzor ma nie od parady, wszyscy będą zachwalać od porannych zórz po nocne pijackie śpiewy na ulicach polskich miast i wsi, że nie ma innego prezydenta i króla sondaży poza wujkiem z Jamajki – nie zmienia to jednak faktu, że stado baranów maleje, tzn. że nawet w szeregach „PO” zaczyna ludziom wracać rozum i przestają się zgadzać na uczestnictwo w błazeństwach wierchuszki. Czy Słońce Peru może jeszcze opanować sytuację? Mogłoby pod warunkiem, gdyby nagle mu się odwidziało i wróciło do kandydowania na prezydenta. Wtedy, jak się możemy domyśleć, natychmiast by się okazało, iż to znakomita decyzja (tak jak znakomite było wycofanie się z kandydowania), a ci sami, co ostatnio rozcmokali się wprost niemiłosiernie nad zaletami wujka z Jamajki, natychmiast by sobie przypomnieli, że tych zalet wujek Donek ma o wiele wiele więcej. Wtedy też prawybory uznano by za genialną „piarowską zagrywkę” pozostawiającą wszystko po staremu i kto wie, może by czy nawet zawiedzionym niekandydowaniem króla sondaży nie wróciłby uśmiech na twarz. Wujek Bronek wprawdzie widzący się już w Belwederze zostałby z ręką w nocniku, ale przecież nikt nie ratuje róż, gdy płonie las.

Taki scenariusz jednak, pomijając konieczność jakiegoś propagandowego odwrócenia Donkowych słów o pałacowych żyrandolach (Żakowski z Wołkiem załatwili by to raz-dwa) ani nie gwarantowałby wygranej (nowemu-staremu) królowi sondaży, ani opanowania sytuacji w łonie partii rządzącej. Skoro wszak „prawybory” odniosły zgoła odwrotny skutek od zamierzonego i to w środowisku zdawałoby się zupełnie zdyscyplinowanym i przekonanym, to co dopiero może się dziać, gdy znowu ktoś wajchą pokręci i zacznie się kołomyja od początku? Czy nie będzie zawrotu głowy od sukcesów, przed czym już Soso za najświetniejszych czasów walki o pokój przestrzegał? Nie jest też wiadomy finał śledztwa w sprawie afery hazardowej, a szatanów niej, jak wiemy, sporo i jeszcze niejeden może powyłazić w nieodpowiedniej chwili. Jakby tego było mało, pogarszają się nastroje konsumenckie w naszym kraju, w eurolandzie trzęsienie ziemi i znikąd nadziei dla zielonej wyspy, co się oparła kryzysowi. Co pozostaje w takim razie? Moja propozycja jest prosta: powtórzyć prawybory. Przeżyjmy to wszystko jeszcze raz.

http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2009/05/transport-baranow-na-jamajke.html

Brak głosów

Komentarze

pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#53178