Wolą pisać o egipskim feldmarszałku Tentawim

Obrazek użytkownika Jerzy Mariusz Zerbe
Świat

W dzienniku POLSKA uderza dzisiaj tytuł pełen grozy i ostrzeżenia:

Marszałek, który ma krew na rękach, będzie rządził Egiptem”.

Mowa o feldmarszałku Tentawim (na zdjęciu), czyli szefie Najwyższej Rady Wojskowej, która obecnie przejęła władzę w tym kraju.

A w tekście artykułu, autorstwa Małgorzaty Gołoty, czytamy między innymi: „feldmarszałek Tentawi od dawna brany był pod uwagę jako prawdopodobny następca Mubaraka, nie tylko ze względu na swoje „kompetencje”, ale również z uwagi na zamiłowanie do okrucieństwa. To jemu przecież przypisuje się torturowanie nieposłusznych władzy Mubaraka Egipcjan”.

http://www.polskatimes.pl/fakty/swiat/368737,mohamed-hussein-tantawi-marszalek-ktory-ma-krew-na-rekach,id,t.html

Zastanawia troska o przyszłość Egipcjan pod rządami tamtejszego wojska. Opublikowany tekst przywołuje także na pamięć naszą historię, kiedy to wprawdzie nie feldmarszałek, a tylko generał, o nazwisku Jaruzelski, dla ratowania socjalizmu przed solidarnościową anarchią, wbrew konstytucji PRL powołał Wojskową Radę Ocalenia Narodowego – wypisz, wymaluj ciało podobne do egipskiej Najwyższej Rady Wojskowej i wprowadził stan wojenny. A potem szybko okazało się, że tenże podobno polski generał, nie osobiście – podobnie jak Egipcjanin Tentawi – ale przez legiony zomowców i nieznanych sprawców z innych formacji   spowodował śmierć, kalectwo i tysiące innych nieszczęść zabijanych wprost lub torturowanych fizycznie i moralnie  polskich patriotów, a z jego rąk spływa do dzisiaj niezmywalna krew.

O tym się przedziwnie zapomina. I tego nieosądzonego despotę dzisiaj, w wolnej Polsce, zaprasza się na salony, a polscy dziennikarze wiodących pism nawet cienkim głosem nie zaprotestują.

Wolą z nutą oburzenia, w tonacji skandalu, pisać o egipskim feldmarszałku.

Brak głosów