Lustracja bis?

Obrazek użytkownika Zygmunt Zieliński
Kraj

Państwo, które lekceważy obce wpływy na swoim terenie, musi się liczyć ze stopniową dekompozycją, a w końcu nawet z upadkiem. Polska tego w swych dziejach doświadczyła, a dzisiaj wielu tego nie rozumie, także pośród tych, który rwą się do władzy. Stwarza to większe zagrożenie niż wróg zewnętrzny. Stare przysłowie mówi: domestici tui, inimici tui – wrogami twymi, domownicy twoi. Przykre to, ale sprawdzające się na każdym kroku. Ocena tego zagrożenia nie może być subiektywna, aczkolwiek ci, którzy je stwarzają zawsze będą się bronić argumentem, że ktoś w jakimś swoim interesie ich zwalcza. Przed wybuchem II wojny światowej Niemcy na Pomorzu normalną pocztą wysyłali do Rzeszy informacje szpiegowskie. Dwójka dobrze o tym wiedziała, bo korespondencję tę sprawdzano w wielu urzędach pocztowych. Takie zadanie miał także mój ojciec. Ale władze nie reagowały, bo nie wolno było drażnić Hitlera.

bezkarni są niektórzy europosłowie z szeregów totalnej opozycji uprawiający coś znacznie gorszego, niż w tamtych czasach niemieccy obywatele polscy przesyłający władzom Rzeszy często zresztą mało znaczące, choć szpiegowskie informacje. I znowu „nasi” europosłowie są, jak wtedy tamci Niemcy, bezkarni. A przecież szkodliwość ich jest większa. Aż przykro powtarzać, że winna jest gruba kreska i lustracja po 1989 r., jeśli w ogóle stosowana, to wybiórczo, a pominięta wobec tych, których w pierwszym rzędzie powinna dotyczyć. Najbardziej zapluskwione środowisko – sądowniczo-prokuratorskie zdołało się przed nią obronić. Każdy wie jak to zaowocowało.

Reset jest spóźniony, ale konieczny jak mało co. Konieczne jest zbadanie kto stoi za wrogimi wobec Polski machinacjami Brukseli i Parlamentu Europejskiego. Jeśli nie chcemy, by nas niszczono kolejną próbą narzucenia relokacji, jeśli nie chcemy podzielić losu Szwecji, o której przywódca partii Szwedzkich Demokratów mówi: "Z jednego z najbardziej jednolitych kulturowo społeczeństw na świecie staliśmy się w krótkim czasie krajem w Europie, w którym napięcia i polaryzacja są dziś największe". Gorzkie są stwierdzenia tegoż Jimmiego Akessona przyznającego, że „marzenie polityków o wielokulturowym państwie było priorytetem, a dziś stało się koszmarem ludzi". Prawie nie ma dnia, abyśmy nie czytali w mediach o nowej strzelaninie, kolejnym morderstwie lub eksplozji. Przemoc i narkotyki dotyczą coraz młodszych. Rządzący politycy nie myśląc o konsekwencjach, wepchnęli ludzi ze wszystkich zakątków świata na szwedzkie przedmieścia, które charakteryzują się segregacją i wykluczeniem, bezrobociem i wykluczeniem".

Z kolei odnośnie do Polski, Piotr Naimski mówi, „że wątpliwości nie ulega fakt, że RP jest infiltrowana od wewnątrz. Po 89-90 roku, czyli na samym początku nowej Polski, Rosjanie w Moskwie uznali, że Polska będzie traktowana jak kraj wrogi. W związku z tym agenturę będzie się przeorganizowało w taki sam sposób, jak jest zorganizowana w krajach NATOwskich - Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Francji. I ta agentura oczywiście jest i są na to dowody, bo czasem się udaje złapać szpiega". To oczywiste, ale wiele groźniejsze, o czym Naimski nie wspomina, to wpływy rosyjskie, niemieckie, a może także inne, na decyzje rządzących. Ich rozpoznanie jest równie ważnym środkiem obronnym, jak budowa silnej armii. Za rządów PO-PSL Polska, zwłaszcza na wschodzie kraju, została prawie całkowicie rozbrojona. Kto o tym decydował? Głupotą legitymuje się każdy, kto nie docenia, jak uzależniają dostawy źródeł energii. Najlepszy przykład jak Węgry musiały położyć uszy po sobie, tak uzależnione w tym względzie od Rosji.

Można zrozumieć „gewałt” w różnych środowiskach wywołany perspektywą dochodzeń, jakie ma przeprowadzić znana Komisja, ale niezrozumiałe jest poparcie społeczne dla histerii wywołanej powołaniem tej Komisji. Tymczasem storpedowanie jej możliwe byłoby tylko w przypadku wygranych przez opozycję wyborów. Ma to poparcie lewacko-libertyńskiego kierownictwa UE, które i bez tego nie kryje swej wrogości wobec Polski „niepokornej” w stosunku do „reform” zmierzających do przekształcenia Unii Europejskiej w kolonię pod zarządem niemieckim, z dodatkiem tego czy innego państwa pomocniczego.

Czy polski wyborca może dołożyć swą cegiełkę do tak zaprojektowanej Europy? Odpowiedzmy sobie na to sami, analizując wyniki sondażu United Surveys dla Wirtualnej Polski przeprowadzonego w dniach 25-26 maja 2023 roku. Otóż weźmy pod uwagę choćby kilka odpowiedzi na pytanie: jak zdaniem respondentów zakończą się najbliższe wybory w Polsce?

40,9 proc. badanych wskazało, że to PiS oraz jego koalicjanci zdobędą najwięcej głosów i będą rządzić kolejną kadencję.

32 proc. respondentów odpowiedziało, że najwięcej głosów zdobędzie PiS i jego koalicjanci, ale to opozycja przejmie władzę.

13,6 proc. uważa, że największą liczbę głosów uzyska jedna z sił opozycyjnych i koalicja partii opozycyjnych przejmie władzę.

13,5 proc. ankietowanych nie potrafiło odpowiedzieć, jak ich zdaniem zakończą się jesienne wybory.

Zważmy na to, że są to odpowiedzi przyszłych wyborców. Uderza to, że nie wymieniono wprost Koalicji Obywatelskiej jako zwycięskiej w wyborach, natomiast 32 %, (lub 48 %) respondentów mniema, że PiS wygra wybory, ale opozycja będzie rządzić. Trudno sobie to wyobrazić, nie dopuszczając myśli o zamachu stanu. Z kolei zupełnie nie wiadomo na czym opierają swą opinię ci, (ok.13 %) którzy uważają, że największą liczbę głosów uzyska jedna z sił opozycyjnych i koalicja partii opozycyjnych przejmie władzę. Trudno sobie wyobrazić taką partię poza Koalicją Obywatelską.

W sumie ankieta dowodzi, że znaczna część społeczeństwa nie traktuje wyborów poważnie. Zresztą niecałe 60 % deklarujących w ogóle chęć pójścia na wybory, co mówi samo za sienie.

Czy jasne rozeznanie kto jest kim może tu coś zmienić? Czy Komisja może się do tego przyczynić? Przy większej dojrzałości politycznej i ideologicznej społeczeństwa tak by się niewątpliwie stało. A jak będzie?

Tak czy inaczej państwo nie może zrezygnować z rozeznania kto w Polsce usiłuje rządzić z tylnego siedzenia. Stąd, kto torpeduje Komisję, sam o sobie sąd wydaje. Polska nigdy nie była państwem zaborczym ale położona między Rosją a Niemcami była stale wystawiona na presję tej ostatniej na zachód, a Niemiec na Drang nach Osten. Niestety, jednym i drugim zaborcom pomagali często kupieni przez nich, albo otumanieni Polacy i zadaniem każdego rządu jest udaremnianie tego. To jest sens istnienia Komisji. Kto się jej lęka, niech zastanowi się przede wszystkim nad samym sobą…

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (10 głosów)