Symetria konfliktu

Obrazek użytkownika ciociababcia
Inne

dr Tomasz M. Korczyński

Redaktor Maziarski piszący w piątkowym wydaniu „GW” twierdzi, że źródłem konfliktu w Polsce jest obóz katolicko-narodowy, że w polskim konflikcie nie ma symetrii, że o radykalizacji nastrojów i działań można mówić tylko w przypadku jednej strony, oczywiście katolicko-narodowej. Maziarski swoimi powierzchownymi argumentami wykazuje wysoce niesmaczną arogancję władzy, którą sam reprezentuje. Ja tu dostrzegam tylko jedną szkicowaną symetrię: „My nad-ludzie, oni pod-ludzie”, czyli my to łagodne baranki, a tamci wataha wilków.

Dołączając do tej wypowiedzi piątkowe wynurzenia prof. Środy (również dla „GW”), która odsłoniła, może nawet niespodziewanie dla samych reżyserów, strategię mającą na celu przejmowanie władzy, krok po kroku, w cieniu, dyskretnie, ale skutecznie, że desant libertynów do rządu trwa.

Obsadzanie stanowisk, przy wsparciu mediów na usługach rządu, jest przy tym znamienne. Cynizm red. Maziarskiego udającego niewiniątko, ofiarę, bezbronnego pacyfistę jest zatem tym większy.

CBA ogłasza największą aferę korupcyjną w historii Polski po 1989 r., ale winnym wszelkich konfliktów jest obóz katolicko-narodowy. Bystre.

Podawane przeze mnie przykłady, pierwsze z brzegu, są wskaźnikami ukazującymi przyspieszenie dynamizacji procesu zawłaszczania przestrzeni demokratycznych przez ludzi władzy, marginalizowanie obywateli i realizowanie strategii wyniszczania oponentów, którzy ośmielają się narzekać na „dobrobyt zielonej wyspy”. Tacy ludzie są następnie odznaczani przez prezydenta RP Bronisława Komorowskiego Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Wspaniałe odrodzenie.

Ex nihilo nihil

Rzeczywiście, pozbawieni możliwości wypowiedzi publicznej, nie mając żadnego realnego przedstawiciela w gabinecie Tuska, sfrustrowani i wykluczeni, ubodzy młodzi i starzy, których dotyka postępująca pauperyzacja, paraliżuje brak perspektyw, w odróżnieniu od bogaczy z: partii rządzącej (gdzie za głosy kupczy się stanowiskami i miejscami pracy z wysokimi pensjami), spółek państwowych, korporacji, redakcji mainstreamowych mediów, ci obywatele klasy B, których rząd Tuska poniża i wyzyskuje od przeszło już sześciu lat przy pomocy usłużnych i odznaczanych dziennikarzy, radykalizują swoje poglądy i nastroje, ale czy nie mają ku temu powodów?

Ba, mam wrażenie, że ta pogłębiana z roku na rok przepaść, podsycanie konfliktu, chociażby takimi prowokacyjnymi wypowiedziami w artykulikach na zlecenie, jest strategiczną, sterowaną operacją dzielenia Polaków, wzniecaną przez reżyserów i inżynierów społecznych, aby taki red. Maziarski mógł z zadowoleniem, ku uciesze swoich popleczników stwierdzić: „My jesteśmy łagodni, lepsi, kulturalni, cywilizowani, a tamci, te buczy-mordy są takie wstrętne, niewychowane i ordynarne. My w zgodnym marszu, ramię w ramię z naszym prezydentem, który w nagrodę da może jeszcze jakiś medal, a tamci z byłym premierem rządzą ulicą i chcą podpalić Polskę, robić barykady”.

Radykalniejsze elementy tego rosnącego ruchu niezadowolenia społecznego rzeczywiście wyraźniej pojawiają się z okazji różnych świąt, uroczystości i w różnych innych okolicznościach, co może niekiedy kończyć się buczeniem, a nawet rękoczynami. Policja ma swoje zadania, jest od tego, aby chronić ambasady, ludzi, obiekty miejskie.

Redaktor Maziarski chodzi na marsze prezydenckie, jego prawo.

Cieszy się z błyskotek, brawo!

Jest zniesmaczony radykalnymi elementami, oczywiście wedle jego błyskotliwej diagnozy katolicko-narodowej, jego prawo.

Gdy szuka poparcia dla swoich tez, wrzucając wszelkie wybryki chuligańskie do wora z przyszywaną nazwą: katolicko-narodowy, to już manipulacja. Mętna, nieuczciwa, ale również dozwolona, w publicystyce.

Jednak pewnego dnia takie gierki mogą się skończyć tragicznie, jeśli środowisko, które reprezentuje red. Maziarski, dalej będzie nakręcać spiralę nienawiści, z namysłem rozbudowywać przemysł pogardy wobec „pod-ludzi”. Zniechęceni, zmęczeni ludzie wyjdą w końcu na ulice i już nie poprzestaną na buczeniu.

Do tej konfrontacji wydaje się, że rząd świadomie dąży, aby mieć argumenty do przebudowy demokracji w kierunku coraz bardziej represyjnym, a media mainstreamowe, aby mieć jeszcze większą pożywkę do siania nienawiści i panowania w przestrzeni publicznej, obrażania Polaków, wartości katolickich.

Piątkowe wystąpienia przedstawicieli władzy głównego nurtu medialnego są tego głośnymi zapowiedziami.

Autor jest socjologiem, pracownikiem naukowym Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.

http://naszdziennik.pl/polska-kraj/60508,symetria-konfliktu.html

Brak głosów