prof. dr Rafał Broda* und gienierał buła

Obrazek użytkownika wilre
Notka
27.04.2011 22:39
@Ulpian
Ciekawy jest Pana głos. Miałby większą wagę, gdyby można było potraktować poważnie deklarację, że jest to głos w imieniu prawników.
Ciekawy głos, mimo że całkowicie się z nim nie zgadzam. Pokazuje on, jak ukształtowane jest myślenie prawników w systemie, w którym nie duch prawa, ale litera prawa jest ważna.
Nawet w tym niedoskonałym i ułomnym prawie, jakie macie do dyspozycji i jakiego przecież prawnicy są głównymi autorami, jest wiele miejsca na czynienie sprawiedliwości.
Znajdujecie tylko miejsce na czynienie niesprawiedliwości, a cała praktyka (dość charakterystycznie ilustrowana wywodami "wybitnego prawnika" R.Kalisza), opiera się na szerokiej dowolności interpretacji zapisów prawnych. Równie dobrze moglibyście stosować taką interpretację, by czynić zadość sprawiedliwości.

Wygląda mi na to, że prawnicy chcieliby ustanowienia takiego prawa, by każdy aspekt życia był w nim ujęty. To jest niemożliwe, bo życie jest zbyt bogate, a im bardziej szczegółowe jest prawo, tym bliżej jesteśmy totalitaryzmu.

Jednak, by czynić sprawiedliwość trzeba obserwować życie, a w tych najważniejszych przypadkach trzeba obserwować życie polityczne. Obawiam się, że Pan ma tutaj duże braki skoro Pan pisze:
"Wy wybraliście trzecią drogę. Wyrzynacie się między sobą w walce o władzę......
.....A Wy i tak będziecie się dalej wyrzynać."

Są dzisiaj w politycznym sporze zasadniczo dwie strony. Jedni, bez względu na wizerunek i przynależność polityczną przed 1989, kiedy pełno było udawania i kamuflażu własnych motywacji, bronią ze wszystkich sił starego układu. Drudzy, za wszelką cenę chcą zerwać ze starym układem i zmienić tak, by Polska nie była dławiona pętami i mogła się normalnie rozwijać.
To ci pierwsi "wyrzynają" tych drugich i nie ma tutaj żadnej symetrii. Wyrzynają słowem i czynem, manipulacją, oszustwem, a nawet bezpośrednią fizyczną likwidacją. Ci drudzy walczą o przetrwanie i o zmianę sytuacji - była krótkotrwała próba z rządem J.Olszewskiego, było później mocniejsze wejście w działania w latach 2005/7 i będzie ostateczna rozprawa wkrótce. Będzie ta rozprawa dlatego, że zbrodnia smoleńska stała się tą kroplą krwi, która przelała czarę i pozbawiła złudzeń co do przeciwników.
Także na tym blogu pojawił się reprezentant tych, co dzisiaj "wyrzynają" (mr off) i zwracanie się ogólnie "wyrzynacie się między sobą" jest błędne i wprowadza zamieszanie. Utrwalanie takiego obrazu utrudniłoby także późniejsze wymierzanie sprawiedliwości.

UFKA

:

Dla mnie to nie jest historia

ANEKS.

17 czerwca 2010
Zaloguj się
E-mail
OnetHasło

Niepoprawne dane

Objaśnienia 
Loguj się bezpiecznie  Zapomniałem hasła
Anuluj

(Dałem w tytule nazwisko kandydata na prezydenta, choć w tekstach poniżej osoba ta nie występuje. Występuje za to wspólna pasja panów Buły i Komorowskiego - myślistwo, oraz współna elitarna organizacja Polski Związek Łowiecki, której Komorowski jest członkiem od ponad 20 lat a gen.Buła członkiem wyróżnionym tytułem: łowczy Polskiego Związku Łowieckiego. Kiedyś mówiono: "Polską rządzi nie PZPR tylko PZŁ." Polski Związek Łowiecki to hermetyczne środowisko, o ogromnych finansach i wpływach. O czym rozmawiają Komorowski i Buła przy myśliwskim grzańcu - możemy się tylko domyślać).
Wojskowa Służba Wynaturzeń

WSI przeniosły do III RP wszystkie patologie swoich totalitarnych poprzedniczek
 Wojskowa Służba Wewnętrzna to prawdziwa matka WSI. Jej utworzenie w 1957 r. było częścią pozorowanych działań, które miały pokazać społeczeństwu całkowite zerwanie reżimu Gomułki ze stalinizmem. W rzeczywistości WSW była zaadaptowaną do nowych czasów kontynuacją złowrogiej Informacji Wojskowej - instytucji, która w jednej dekadzie wyczerpała katalog zbrodni przeciw ludzkości, Polsce i jej niepodległości. Wprawdzie zwolniono część oficerów i hucznie zapowiadano procesy sądowe ludzi oskarżanych o stosowanie nieludzkich praktyk, ale sprawy stopniowo wyciszano i umarzano. W gruncie rzeczy zmiany były kosmetyczne: w niczym nie naruszały charakteru WSW jako służby realizującej w totalitarnym państwie działania wymierzone przeciw społeczeństwu.

W strukturze WSW wydzielono dwa piony: kontrwywiadu i służby porządkowej, czyli nadzoru nad żołnierzami, jaki wcześniej odbywał się w garnizonach. Ściśle współpracowano z organami sowieckiego kontrwywiadu (w tym z organami kontrwywiadu stacjonującej w Polsce Północnej Grupy Armii Sowieckiej), a także z Zarządem II Sztabu Generalnego oraz organami bezpieczeństwa MSW.
Wszystkie reorganizacje struktury wewnętrznej były objęte najściślejszą tajemnicą pod pretekstem "kontrwywiadowczej ochrony sił zbrojnych" i bezpieczeństwa państwa. Zasady oczywiste w normalnych państwach demokratycznych w totalitaryzmie były tylko kamuflażem służącym do ukrycia rzeczywistych praktyk. Takie same zostały przeniesione w III RP do Wojskowych Służb Informacyjnych, gdzie ponownie miały skrywać nielegalne praktyki oficerów i funkcjonariuszy.


Wychowankowie Stalina
Tworząc WSW, zachowano ciągłość personalną z organami wojskowej bezpieki z epoki stalinizmu. Jej trzon stanowili oficerowie z długim stażem służby na rzecz ZSRR. Wszyscy dowódcy WSW - aż do 1990 r. - wywodzili się z pokolenia uczącego się "bezpieczniackiego fachu" pod okiem oficerów stalinowskiego NKWD i sowieckiego kontrwywiadu wojskowego. Pierwszym szefem WSW został Aleksander Kokoszyn, przedwojenny komunista i stalinowiec, absolwent tzw. aleksandrowskiej szkoły NKWD w Smoleńsku, utworzonej dla przygotowania kadr sowieckich służb specjalnych w krajach Europy. Kokoszyn nie przypadkiem od 1945 r. zajmował wysokie stanowiska w Informacji Wojskowej. Później stał się wychowawcą i promotorem swoich następców. W 1965 r. zastąpił go dotychczasowy szef Zarządu I WSW gen. Teodor Kufel - również dawny komunista, po wojnie funkcjonariusz Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Oprócz bogatego doświadczenia praktycznego w organach terroru miał za sobą także szkolenie w moskiewskiej szkole KGB. U boku Kokoszyna kierownicze funkcje w centralnych organach WSW pełnił już od 1958 r. Z kolei jego zastępcą od początku był Czesław Kiszczak.
Kiszczak funkcjonariuszem Informacji Wojskowej został już w 1945 r. W drodze awansu służbowego nie przeszkadzał mu brak matury - "wykształcenie" zapewniła mu Centralna Szkoła Partyjna i szkoła dla oficerów polityczno-wychowawczych. W stalinowskiej Polsce był m.in. oficerem Oddziału II w Głównym Zarządzie Informacji. Już w 1957 r. Kokoszyn ściągnął go do centrali WSW. Zanim Kiszczak został szefem kontrwywiadu WSW i prawą ręką Kufla, dowodził kontrwywiadem marynarki wojennej, a potem Śląskiego Okręgu Wojskowego. Sam przyznawał po latach, że to sowieccy funkcjonariusze uczyli go "abecadła pracy kontrwywiadowczej". "Byli moimi mentorami" - mówił. Nie bez powodu cieszył się zaufaniem ówczesnego rezydenta KGB w Polsce Witalija Pawłowa. W latach 70. ten ostatni naciskał na Jaruzelskiego, ówczesnego ministra obrony narodowej, by Kiszczaka uczynić szefem WSW. "Byłem mile widziany przez Moskwę" - przyznawał Kiszczak. W 1979 r. zajął miejsce Kufla, jako gwarant sojuszniczej wierności wobec Kremla.
Tylko teoretycznie zadania WSW były podobne do zadań wojskowych służb w normalnym kraju: ochrona sił zbrojnych, walka z obcymi wywiadami, zapobieganie aktom dywersji i terroru, ochrona tajemnicy wojskowej itd. W rzeczywistości WSW, podobnie jak cywilna bezpieka, była narzędziem utrzymania władzy partii komunistycznej nad społeczeństwem, organem terroru i represji. Definicję wroga kształtowano swobodnie, podobnie jak definicję tego, co może być - jak mówił statut WSW - "wymierzoną przeciwko wojsku wrogą działalnością reakcyjnych elementów w kraju". Mieściło się w tym nie tylko zwalczanie ludzi o poglądach niepodległościowych i patriotycznych, ale także walka z religią katolicką i praktykami religijnymi żołnierzy, oficerów i ich rodzin. Szczególną wagę przywiązywano do wywierania presji na powoływanych do wojska kleryków.
WSW - nieodrodna córka partii
W latach 60. ekipa Kufla włączyła się w rywalizację wewnątrz PZPR, wspierając działalność wszechwładnego szefa MSW Mieczysława Moczara, m.in. rozpracowując tych oficerów, których podejrzewano o sympatie rewizjonistyczne i "syjonistyczne". W 1968 r. WSW aktywnie uczestniczyła w organizacji udziału Wojska Polskiego w sowieckiej agresji na Czechosłowację. W latach 70. zaangażowała się w prewencyjne akcje przeciw społeczeństwu, m.in. przez prewencyjne powoływanie do wojska ludzi ze środowisk antykomunistycznych i ooaczenie ich szczególnym nadzorem.

W następnej dekadzie szeroko włączono WSW do walki z "Solidarnością" i opozycją demokratyczną. W listopadzie 1980 r. Kiszczak wydał "Wytyczne do planowania działalności WSW na rok 1981", w których nakazał rozbudowę agentury zarówno w objętych kontrolą WSW jednostkach, wśród żołnierzy i ich rodzin, w obiektach i zakładach przemysłowych, jak i w cywilnym otoczeniu ich działalności. Szerokie działania represyjne prowadzono wobec działaczy związkowych przede wszystkim z zakładów podległych MON, wyręczając SB w likwidacji "wrogich elementów" także wśród cywilów. Praktycznie stosowano wszystkie metody, jakimi posługiwała się cywilna bezpieka. Rozbudowywano sieć inwigilacji, dokonywano aresztowań, rozbijano redakcje podziemnych czasopism. WSW zwalczała struktury opozycyjne "Solidarności", KPN, "Solidarności Walczącej", Ruchu Wolność i Pokój, m.in. w Warszawie, Gdańsku, Krakowie i Wrocławiu. W stanie wojennym ponownie rozpoczęto powoływanie do wojska ludzi związanych z "Solidarnością" do specjalnie utworzonych jednostek.

Wierny Buła
Mimo upływu lat zmian pokoleniowych na szczycie WSW nie było. W latach 80. następcy Kiszczaka reprezentowali tę samą generację wychowanków Informacji Wojskowej. Edward Poradko (rocznik 1924), szef WSW od 1981 r., także był stalinowskim oficerem Informacji Wojskowej. W latach 1951-1957 był oficerem śledczym w Głównym Zarządzie Informacji Ministerstwa Obrony Narodowej. W 1979 r. zastąpił Kiszczaka na stanowisku szefa Zarządu II SG WP, a dwa lata później objął po nim kierownictwo WSW. W 1986 r. został mianowany ambasadorem PRL przy komunistycznym reżimie w Afganistanie, a jego miejsce zajął niewiele młodszy (rocznik 1926) płk Edmund Buła. On również aktywną służbę w wojskowej bezpiece rozpoczął już w 1945 r. W Informacji Wojskowej nauczył się bezwzględności wobec przeciwników "sowieckiej ojczyzny". PRL doceniała jego zasługi. Za aktywny udział w organizacji inwazji na Czechosłowację otrzymał Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski, a wkrótce po objęciu stanowiska szefa WSW awansował na generała brygady.
WSW formalnie istniała do kwietnia 1990 r. Musiała zostać rozwiązana ze względu na ciążący na niej "dorobek" walki przeciw polskiemu społeczeństwu. W gruncie rzeczy jednak likwidacja WSW - tak jak wcześniej Informacji Wojskowej - została sprowadzona do reorganizacji struktury, przyjęcia nowych nazw i pozorowanych zmian kadrowych. Wojskową bezpiekę niemal w nienaruszonym stanie "przeflancowano" do niepodległej RP. Pion porządkowy wydzielono jako Żandarmerię Wojskową. W 1991 r. większość kadr wojskowego wywiadu i kontrwywiadu PRL znalazła się w Wojskowych Służbach Informacyjnych. "Tymczasowe zaniechanie" jakiejkolwiek weryfikacji kadr zaciążyło nad dziejami III RP, obfitującymi w rozliczne afery z udziałem WSI. Umożliwiło także dalszą karierę ludziom z ukrywanymi biografiami pokroju Marka Dukaczewskiego.
Pierwszy niekomunistyczny premier RP Tadeusz Mazowiecki z rozbrajającą szczerością przyznał, że brak weryfikacji w służbach wojskowych był efektem pookrągłostołowych uzgodnień z ówczesnym szefem MON gen. Florianem Siwickim.

Wielki łowczy
Dyskusje publiczne w latach 90. ogniskowały się przede wszystkim wokół wpływów byłej cywilnej bezpieki. Służby wojskowe wciąż były nietykalne. Generał Buła w latach 1989--1990 stał się głównym wykonawcą operacji czyszczenia przeszłości Informacji Wojskowej i WSW. Zarówno Kiszczak, uznany przez Michnika za "człowieka honoru", jak i przeniesiony w stan spoczynku Buła spokojnie obserwowali kontynuację karier swoich dawnych podwładnych w nowych służbach. Ci, podobnie jak postkomunistyczni ministrowie obrony narodowej, zadbali też o dobrą pamięć poprzedniczek WSI. Stanisław Dobrzański, minister obrony w rządzie Włodzimierza Cimoszewicza (skądinąd syna oficera Informacji Wojskowej), w 1996 r. ustanowił nawet dzień 25 października świętem WSI, w bałamutnej próbie nawiązania do tradycji wojskowych służb specjalnych II RP.

Bule nie zaszkodziły ani przedstawiane już na początku lat 90. oskarżenia o udział w stalinowskich represjach, ani ślimaczący się przez 6 lat (zakończony w 1996 r.) proces o niszczenie akt WSW. Wyrok - 2 lata więzienia - zapadł w zawieszeniu, a Buła pozostał emerytowanym generałem Wojska Polskiego. Prawdziwą niespodzianką dla niego i jemu podobnych było dopiero zaliczenie w ustawie o IPN z 1998 r. wojskowych służb PRL do organów bezpieczeństwa postawionych - zgodnie z ich prawdziwą rolą w historii - w jednym rzędzie z "organami bezpieczeństwa Trzeciej Rzeszy i Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich".

W 2001 r. rozpoczął się nowy proces, w którym Bułę posadzono na ławie oskarżonych za służbę w stalinowskim aparacie terroru. Ustalono, że w latach 1948-1951 jako oficer, a następnie szef jednej z sekcji Informacji Wojskowej sfabrykował oskarżenia wobec 17 osób, które odmówiły współpracy agenturalnej z IW (w większości byłych żołnierzy AK i Wojska Polskiego), co doprowadziło do skazania ich na wieloletnie więzienie. Zarzucono mu także uczestnictwo w bezprawnym pozbawianiu wolności "w warunkach szczególnego udręczenia". Aresztowani podoficerowie podczas śledztw i w więzieniu byli torturowani i maltretowani psychicznie. Wiele to nie zmieniło. Dzisiaj Buła mieszka na Dolnym Śląsku. Wciąż ma wpływowych przyjaciół i namiętność do ulubionego sportu wielu dygnitarzy PRL, ZSRR i III Rzeszy. W lipcu 2006 r. jako łowczy Polskiego Związku Łowieckiego został nawet powołany do rady ds. łowiecko-hodowlanych przy rektorze wrocławskiej Akademii Rolniczej. Generalskie pensje zapewniają jemu, Kiszczakowi i innym komunistycznym funkcjonariuszom niezasłużenie godne życie. Czy kiedyś doczekamy się definitywnego przecięcia tej haniebnej pępowiny?
(CYT. ZA WPROST Numer: 46/2006 (1248))
----------------------------------------------
PRZYPISY
gen. bryg. Edmund Buła 1986-1990
Służbę w organach kontrwywiadu wojskowego rozpoczął w 1945 r. Służył m.in. jako starszy oficer Oddziału II Głównego Zarządu Informacji, zajmującego się represjonowaniem byłych żołnierzy AK oraz przesłuchiwaniem jeńców wojennych. W LWP był oficerem zarządu kontrwywiadu w różnych jednostkach. Także szefem Wydziału Informacji w Marynarce Wojennej i słuchaczem kursu w Związku Radzieckim. W 1968 r. został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski za udział w operacji "Dunaj", czyli inwazję wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację. Od 1990 r. wiedzie spokojny żywot emerytowanego oficera.

Życiorys

Urodzony w 1926, absolwent Wyższej Szkoły Rolniczej, z wykształcenia zootechnik. Służbę w organach kontrwywiadu wojskowego rozpoczął w 1945, jako słuchacz Kursu Oficerów Informacji, następnie po ukończeniu kursu w sierpniu (1945), oficer Wydziału Informacji w 17 DP w Krakowie i od 1947 w 28 pp 9 DP w Przemyślu. Po opuszczeniu 9 DP służył jako starszy oficer Oddziału II Głównego Zarządu Informacji WP, zajmującego się walką z agenturą przeciwnika i tropieniem jej, przesłuchiwaniem jeńców wojennych będących przedmiotem zainteresowania organów informacji. Następnie od lipca 1949 do lutego 1951 szef Sekcji Informacji Oficerskiej Szkoły Inżynieryjno–Saperskiej we Wrocławiu. Od lutego do października 1951 pełnił funkcję zastępcy szefa Wydziału Informacji 4 DP w Krośnie Odrzańskim, a między 16 października i 26 listopada pełnił tę samą funkcję (zastępcy szefa Wydziału Informacji) w 11 DZ w Żaganiu. Później szef Wydziału Informacji w Marynarce Wojennej i słuchacz kursu w Związku Radzieckim. Po powrocie do kraju szef Oddziału Informacji Korpusu Armijnego, następnie do sierpnia 1986 szef Zarządu Wojskowej Służby Wewnętrznej Śląskiego Okręgu Wojskowego we Wrocławiu. W sierpniu 1986 zastąpił na stanowisku szefa WSW gen. dyw. Edwarda Poradkę, sprawował tę funkcję aż do rozwiązania WSW, czyli do sierpnia 1990, w międzyczasie w 1987 został awansowany do stopnia generała brygady. W 1990 przeniesiony w stan spoczynku. W lipcu 2006 r. jako łowczy Polskiego Związku Łowieckiego został nawet powołany do rady ds. łowiecko-hodowlanych przy rektorze wrocławskiej Akademii Rolniczej.

Edmund Buła występuje w raporcie Macierewicza jako osoba odpowiedzialna za zniszczenie akt WSW w latach 1988–1989. Z ustaleń wynika, że przed zniszczeniem akta te były sfotografowane, a mikrofilmy Buła osobiście przekazał GRU, czyli wywiadowi ZSRR.
----------
Wojskowe Służby Informacyjne (1990-2006)
WSI powstały z rozwiązanego wywiadu wojskowego: Zarządu II Sztabu Generalnego oraz kontrwywiadu wojskowego, wchodzącego w struktury WSW. WSI była jedyną służbą w Polsce, która nie przeszła tak głębokich reform jak cywilne służby bezpieczeństwa - pracę zachowało większość oficerów z peerelowskim rodowodem oraz radzieckim wykształceniem wywiadowczym. Media od połowy lat 90. ujawniały wypadki zaangażowania pracowników WSI w nielegalny handel bronią, w tym także z mafią rosyjską. Wojskowe służby są też podejrzewane o próby wpływania na gospodarkę i politykę w Polsce. Obecnie szeroko dyskutowany jest także wpływ WSI na media.
--------------------------------------------------------

tupolew (22:37)

Brak głosów