Komentarze użytkownika

Kiedy Tytuł Treść Głosy Do zawartości Komentarz do
Obrazek użytkownika cccp.ue
11 lat temu Tak Jerzy K. Instrukcja Moskwy dla ambasady w W-wie i tow. Bieruta - aktualna nadal?
Obrazek użytkownika tańczący z widłami
Obrazek użytkownika cccp.ue
11 lat temu To nie jest lipa. Ja to, w postaci papierowej, miałem w rękach jakieś 48 lat temu. Parę lat wstecz znalazłem to w necie i przypomniałem sobie, że to jest kropka w kropkę ten sam tekst. Po prostu jakiś nielojalny towarzysz z KW PZPR to udostępnił - w fioletowym druku, bo odbijał to na tzw. spirytusowym powielaczu. Jerzy K. Instrukcja Moskwy dla ambasady w W-wie i tow. Bieruta - aktualna nadal?
Obrazek użytkownika waldimeola
Obrazek użytkownika cccp.ue
11 lat temu adwokackie apanaże za kuse dla tego dryblasa? Jerzy Kowalski Największy akrobata wśród b. wicepremierów?
Obrazek użytkownika Andrzej Tatkowski
Obrazek użytkownika cccp.ue
11 lat temu Rzeczywiście - ""red."" Wróblewski albo SYPIE albo brał ŚWIADOMY udział w podpuszczaniu Jarka Kaczki. W żadnym razie akcja podpuszczania nie zmienia postaci rzeczy, że wszystko wskazuje, iż w Smoleńsku był ZAMACH. Kwestią otwartą jest, czy WSI-uny zrobiły to ZA ZGODĄ czy NA POLECENIE ruskich. W każdym razie ruskie mają wszystkie dowody - tak na temat przygotowań, jak i na temat przebiegu wydarzenia oraz wrak itp. I w Warszawce jest sraczka, bo mogą nagrania tajnych rozmów cedzić lub wszystko naraz rzucić na stół. Ale po co? Lepiej szantażować i załatwiać swoje interesy, bo kundle są na grubym łańcuchu. Jerzy Kowalski Wideosamobójstwo Wróblewskiego czy coś więcej ?
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika cccp.ue
11 lat temu FSB??? Jak WSI, to partnerem GRU, nie FSB. Jerzy Kowalski Smoleńsk - FSB, czy "WSI" ? ? ? ?
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika cccp.ue
11 lat temu No tak bez zaglądania do podręczników - Kanclerz Jan Zamoyski? Jerzy Kowalski Smoleńsk, Stefan Batory i TU-154 M
Obrazek użytkownika myślący
Obrazek użytkownika cccp.ue
11 lat temu I dlatego na czele MSZ jest facet, którego Armia Czerwona pojmała , z bronią w ręku , w Afganistanie, a po tel. do Moskwy wypuściła? ta jego "strefa zdekomunizowana" pachnie mi raczej "strefą zdepolonizowaną". Ale może się mylę, ja, durny sarmata. Jerzy Kowalski Ruscy agenci w MSZ?
Obrazek użytkownika gość z drogi
Obrazek użytkownika cccp.ue
11 lat temu KAUCJE są po myśli i PO, i SLD, i SŁUŻB Za ich pomocą będą kontrolować - NADAL - tubylczą scenę polityczną JOW - czyli czego nie mówi Paweł Kukiz
Obrazek użytkownika jwp
Obrazek użytkownika cccp.ue
11 lat temu O kaucji oficjalnie rozpowiadają ludzie Kukiza - na spotkaniach z ewentualnymi zbieraczami podpisów. Kaucja to normalny szwindel, który ma zniechęcić wiele osób do startu w wyborach - JAK WIELE TRZEBA ZMIENIĆ, ABY WSZYSTKO POZOSTAŁO PO STAREMU. Bez kaucji ja np. mógłbym JOW poprzeć, ale z kaucjami NIE, bo to szwindel pozorowany na zmiany. Jerzy Kowalski JOW - czyli czego nie mówi Paweł Kukiz
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika cccp.ue
11 lat temu LEGENDA ŻEGLARSKA Był LEGENDA ŻEGLARSKA Był okręt, który zwał się "Purpura", tak wielki i silny, że się nie bał wichrów ani bałwanów, choćby najstraszniejszych. I płynął ciągle z rozpiętymi żaglami, wspinał się na spiętrzone wały, kruszył potężną piersią podwodne haki, na których rozbijały się inne statki - i płynął w dal, z żaglami w słońcu, tak szybko, że aż piana warczała mu po bokach, a za nim ciągnęła się szeroka i długa droga świetlista. - To pyszny statek! - mówili żeglarze z innych okrętów. - Rzekłbyś: lewiatan fale orze! A czasem pytali załogę "Purpury": - Hej, ludzie! dokąd jedziecie? - Dokąd wiatr żenie! - odpowiadali majtkowie. - Ostrożnie! tam wiry i skały! W odpowiedzi na przestrogę wiatr tylko odnosił słowa pieśni tak szumnej jak burza sama: Wesoło płyńmy, wesoło! Szczęśliwe było życie załogi na tym statku. Majtkowie, zaufani w jego wielkość i dzielność, drwili z niebezpieczeństw. Sroga panowała karność na innych okrętach, ale na "Purpurze" każdy robił, co chciał. Życie tam było ustawicznym świętem. Szczęśliwie przebyte burze i pokruszone skały zwiększyły jeszcze zaufanie. Nie ma (mówiono) takich raf ni takich burz, które by "Purpurę" rozbić mogły. Niech huragan przewraca morze - "Purpura" popłynie dalej. I "Purpura" płynęła istotnie, dumna, wspaniała. Przechodziły lata całe - a ona nie tylko sama zdawała się być niezłomną, ale ratowała jeszcze inne statki i przygarniała rozbitków na swój pokład. Ślepa wiara w jej siłę zwiększała się z dniem każdym w sercach załogi. Żeglarze zleniwieli w szczęściu i zapomnieli sztuki żeglarskiej. - "Purpura" sama popłynie - mówili. - Po co pracować, po co baczyć na statek, pilnować steru, masztów, żagli, lin? po co żyć w trudzie i pocie czoła, gdy statek, jak bóstwo - nieśmiertelny? Wesoło płyńmy, wesoło! I płynęli jeszcze długie lata. Aż wreszcie upływem czasu załoga zniewieściała zupełnie, zaniedbała obowiązków i nikt nie wiedział, że statek począł się psować. Słona woda przeżarła belki, potężne wiązania rozluźniły się, fale poobdzierały burty, maszty popróchniały, a żagle zetliły się na powietrzu. Wszelako głosy rozsądku poczęły się podnosić: - Strzeżcie się! - mówili niektórzy majtkowie. - Nic to! płyniemy z falą! - odpowiadała większość marynarzy. Tymczasem, pewnego razu, wybuchła taka burza, jakiej dotychczas nie bywało na morzu. Wichry zmieszały ocean z chmurami w jeden piekielny zamęt. Wstały słupy wodne i leciały z hukiem na "Purpurę", straszne, spienione, wrzące. Dopadłszy statku wbiły go aż na dno morza, potem rzuciły ku chmurom, potem zwaliły znów na dno. Pękły zwątlałe wiązania statku i nagle krzyk straszny rozległ się na pokładzie. - "Purpura" tonie! I "Purpura" tonęła naprawdę, a załoga, odwykła od trudów i żeglugi, nie wiedziała, jak ją ratować! Lecz po pierwszej chwili przerażenia wściekłość zawrzała w sercach, bo kochali jednak swój statek ci marynarze. Więc zerwali się wszyscy i poczęli bić z dział do wichrów i fal spienionych, a potem chwyciwszy, co kto miał pod ręką, poczęli chłostać morze, które chciało zatopić "Purpurę". Wspaniała była walka tej rozpaczy ludzkiej z tym żywiołem. Lecz fale były silniejsze od żeglarzy. Działa zalane umilkły. Olbrzymie wiry porwały wielu walczących i uniosły w odmęt wodny. Załoga zmniejszała się z każdą chwilą - ale walczyła jeszcze. Zalani, na wpół oślepli, pokryci górą pian, żeglarze walczyli do upadłego. Chwilami sił im brakło, ale po krótkim spoczynku znów zrywali się do walki. Na koniec ręce im opadły. Poczuli, że śmierć nadchodzi. I nastała chwila głuchej rozpaczy. I poglądali na się ci żeglarze jak obłąkani. Wtem te same głosy, które poprzednio ostrzegały już o niebezpieczeństwie, podniosły się znowu, silniejsze, tak silne, że ryk fal nie mógł ich zagłuszyć. Głosy te mówiły: - O, zaślepieni! Nie z dział wam bić do burzy, nie fale chłostać, ale statek naprawiać! Zstąpcie na dno. Tam pracujcie. "Purpura" jeszcze nie zginęła. Na owe słowa drgnęli ci na wpół umarli i rzucili się wszyscy na spód, i rozpoczęli pracę od spodu. I pracowali od rana do nocy, w trudzie i pocie czoła, chcąc dawną bezczynność i zaślepienie wynagrodzić... Henryk Sienkiewicz Ważne stanowisko w Brukseli ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ?
Obrazek użytkownika Anonymous

Strony