Za chwilę zbudzimy się w niewoli

Obrazek użytkownika kokos26
Blog

Ponad dwa miesiące temu, 12 lutego Tusk spotkał się w Berlinie z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem i jak to ma w zwyczaju podczas wizyt u swoich nadzorców i mocodawców wyrecytował wyświechtany banał: „UE może być nie tylko potęgą cywilizacyjną, gospodarczą, ale także militarną”. No cóż, sługa musi mówić to, co jego pan chce usłyszeć. Podobne słowa w czasach komuny słyszeliśmy nie raz. Przecież obóz państw socjalistycznych miał bardzo szybko dogonić Stany Zjednoczone i Zachód by stać się największą światową potęgą cywilizacyjną, gospodarczą, no i oczywiście militarną. W latach 50. i 60. ubiegłego wieku na placach dużych miast umieszczano specjalne konstrukcje, na których przedstawiano dwie krzywe wzrostu wykonane z zespawanych płaskowników. Oczywiście krzywa wzrostu obozu socjalistycznego zbliżała się do krzywej Zachodu i USA by w pewnym miejscu ją przeciąć i poszybować niemal pionowo do nieba pozostawiając zachodnich imperialistów daleko w tyle. Oczywiście nigdy w rzeczywistości do przecięcia się tych krzywych nie doszło, a konstrukcje z zardzewiałego żelastwa po cichu trafiały na złom, a na koniec komunistyczny „nowy wspaniały świat” zbankrutował.

Ten sen o potędze państw obozu sowieckiego do złudzenia przypomina dzisiejsze mrzonki neomarksistów z Brukseli. Co prawda bez używania zespawanych płaskowników, ale w 2000 r. Unia Europejska zaprezentowała ambitny plan nazwany „strategią lizbońską”, według którego do 2010 roku Europa miała stać się najbardziej dynamicznym i konkurencyjnym obszarem gospodarczym na świecie rozwijającym się szybciej niż Stany Zjednoczone. Sprawdziłem, i w 2000 r. poziom PKB per capita w USA był o 30 proc. wyższy niż poziom PKB w UE. A jak po tej ambitnej pogoni za Ameryką wygląda sytuacja dzisiaj po przeszło 20 latach? W 2022 roku PKB w UE wyniosło około 16 bilionów dolarów, w USA 26 bilionów , a w Chinach 19 bilionów dolarów. Nie trudno obliczyć, że dystans miedzy USA, a UE w ciągu tych lat jakie minęły od ogłoszenia „strategii lizbońskiej” podwoił się. Europa przegrywa dzisiaj z USA i Chinami. W jednym jednak Bruksela i Berlin pozostawili Amerykę daleko w tyle. Chodzi o szaleńczą i ideologiczną „zieloną transformację”. Także demografia, a szczególnie struktura wiekowa społeczeństw USA i UE mówi nam, że prędzej dojdzie do marginalizacji Europy niż do prześcignięcia Stanów Zjednoczonych. Przeżywamy obecnie swego rodzaju déjà vu. Dzisiaj znowu czynione są próby stworzenia żelaznej kurtyny, która tym razem ma oddzielić Europę od USA, z tym, że rolę ZSRR przejęły Niemcy, które chcą stworzyć swoje europejskie mocarstwo, które oczywiście, jak słodził Scholzowi jego lokaj Tusk, będzie największą potęgą gospodarczą, cywilizacyjną i militarną.

Widzimy więc, że to doganianie Stanów Zjednoczonych przez UE wypada gorzej niż blado, a unijny peleton przez ostatnie ćwierć wieku stracił już nawet kontakt wzrokowy z oddalającym się coraz bardziej Wujem Samem. Bruksela najzwyczajniej w świecie zaregulowała się na śmierć i nie ma już chyba ani jednej dziedziny życia, w którą ci współcześni neobolszewicy nie wetknęliby swoich brudnych paluchów. Skąd zatem ten legendarny już euroentuzjazm Polaków? Po pierwsze nie jest on taki jak go się nam przedstawia. Każda medialna dyskusja, w której pada jakaś krytyka Brukseli jest kwitowana krótko słowami w stylu: Przecież Polacy są największymi euroentuzjastami na Starym Kontynencie. Jest to oczywista manipulacja. To prawda, że jesteśmy w grupie prounijnych społeczeństw, ale ktoś próbuje zrobić z nas na siłę lidera najgłośniej wzdychającego do Brukseli. Tymczasem sama UE cyklicznie sprawdza za pomocą raportów Eurobarometru poziom tej miłości w poszczególnych krajach i w badaniu z lutego 2024  zajęliśmy 11 miejsce, przy czym już tylko 51 proc. Polaków ma do unii całkowicie pozytywny stosunek. Pozostali traktują UE obojętnie, albo oceniają negatywnie. Trzeba sobie jasno powiedzieć, iż fakt, że w Polsce poparcie dla UE wypada powyżej unijnej średniej wcale nie oznacza, że jesteśmy najbardziej prounijnym krajem na Starym Kontynencie. A przecież to kłamstwo na każdym kroku próbuje się nam wmówić, choć euroentuzjazm Polaków wyraźnie się obniża.  

To prounijne nastawienie Polaków będzie szybko wygasać zwłaszcza pod rządami realizującej niemieckie interesy „koalicji 13 grudnia”. I nie pomogą tu zaklęcia niemieckiego Onetu, który piórem Bartosza Węglarczyka tak zachęca do wyzbycia się przez Polskę suwerenności: „Stany Zjednoczone Europy to konieczność. Zacznijmy o tym rozmawiać. Przez ostatnie osiem lat mówienie o Stanach Zjednoczonych Europy, czy o wejściu Polski do strefy euro było traktowane przez obóz władzy dosłownie jak zdrada. Dziś warto i trzeba do rozmów na ten temat wrócić, bo żaden kraj Europy samodzielnie w nowym świecie postkrymskim nie znaczy wiele. Zjednoczona Europa to na dłuższą metę jedyne rozwiązanie dla Polski”. Jaką rzeczywistą rolę w tych „Stanach Zjednoczonych Europy" będzie pełniła Polska? Tego już się nie dowiemy od robiącego u Niemca Węglarczyka. Nie powie o tym, ani „Gazeta Wyborcza”, ani TVN ani inne reżimowe media. Tymczasem już dzisiaj na naszych oczach Tusk z rozkazu Berlina niszczy naszą gospodarkę i oddaje bezpieczeństwo polskich granic w niemieckie łapy, czym ambasador Niemiec w Polsce i szef Budeswerhy oficjalnie się chwalą. Europa powierzyła już raz Niemcom odpowiedzialność za bezpieczeństwo energetyczne i skończyło się to flirtem Berlina z Putinem, a w konsekwencji agresją Rosji na Ukrainę.

A cóż spowodowało, że nagle pod rządami Tuska zachodnie koncerny w ekspresowym tempie zwijają produkcję w Polsce i dochodzi do zwolnień grupowych pracowników? Była premier Beata Szydło na portalu X alarmuje: „Tylko w tym tygodniu ogłoszone zostały decyzje o likwidacji pracującej dla Fiata fabryki silników w Bielsku-Białej oraz wielkiej fabryki autobusów Scania w Słupsku. Pod koniec zeszłego roku Volvo zlikwidowało swoją fabrykę autobusów we Wrocławiu. Pracę tracą tysiące osób, a w kłopoty popadają firmy polskich podwykonawców i dostawców”. Dodajmy do tego koncern Michelin, który likwiduje fabrykę opon w Olsztynie. Ale to nie tylko branża motoryzacyjna. Levi Strauss zamyka fabrykę w Płocku, a oddział PepsiCo w Krakowie zwalnia 200 osób. Nokia podziękowała 800 polskim pracownikom, a największy dostawca blach grubych dla przemysłu ciężkiego, Huta Liberty w Częstochowie zatrudniająca 1000 osób zaprzestała produkcji i wszystko na to wskazuje, że jej już nie wznowi. Jeżeli dodamy do tego gwałtowne hamowanie wszystkich potężnych inwestycji zapoczątkowanych przez rząd PiS-u, otrzymamy dramatyczny obraz  nadchodzącej i starannie zaplanowanej w Niemczech polskiej katastrofy. Tusk z premedytacją na rozkaz Niemiec zerwał z polityką poprzedniego rządu polegającą na ochronie producentów i konsumentów przed kolejnymi szaleńczymi pomysłami Brukseli. Pandemia Covid-19, kryzys energetyczny i inflacja spowodowana agresją Rosji na Ukrainę nie spowodowały takich strat gospodarczych jak dzisiejsze ucieczki zachodnich koncernów z Polski, które dopiero się rozpoczęły.

Zapowiedziana na początek lipca drastyczna podwyżka cen energii dokończy dzieła i zabije konkurencyjność polskiej gospodarki. Niemiecki lokaj Tusk otrzymał z Berlina polecenia wdepnięcia  hamulca tak mocno, aby produkcja w Polsce przestała się komukolwiek opłacać. Nie raz ostrzegaliśmy, że zaciągnięty przez Tuska w Berlinie i Brukseli polityczny kredyt, który pozwolił mu dorwać się do władzy trzeba będzie co do grosza spłacić i nie ma wątpliwości, że odbędzie się to kosztem Polski i Polaków. „Koalicja 13 grudnia” i reżimowe media są oburzona tym, że PiS straszy Niemcami i utratą niepodległości przez Polskę, ale przecież ten plan przekształcenia UE w federalne państwo kierowane z Berlina jest wprost zapisany na 131 stronie umowy koalicyjnej partii tworzących rząd kanclerza Niemiec Olafa Scholza. Nie raz już w swoich tekstach ostrzegałem, że takim federalnym europejskim państwem będzie można zarządzać z Berlina tylko i wyłącznie w sposób autorytarny poprzez proniemieckie dzierżymordy ustanowione w dzisiejszych państwach członkowskich.  Staniemy się jak mówił Jarosław Kaczyński: „terenem zamieszkiwania Polaków zarządzanym z zewnątrz”.

Nie mamy czasu, aby na zmianę rządu „koalicji 13 grudnia” czekać do końca kadencji, bo to by oznaczało, że dajemy Tuskowi czas na spłacenia całego politycznego długu jaki zaciągnął w Brukseli i Berlinie. Zacznijmy od masowego udziału w planowanej na 10 maja wielkiej manifestacji w Warszawie, a 9 czerwca podczas wyborów do PE pogońmy lewaków i folksdojczów służących interesom Niemiec. Europie i Polsce potrzebna jest wielka konserwatywna rewolucja. Czekając do końca kadencji pozwolilibyśmy Brukseli i Berlinowi na dokończenie  procesu wolnego gotowania polskiej żaby, stopniowo  przyzwyczajającej się do coraz bardziej nieznośnych warunków. To na czym polega syndrom gotującej się żaby świetnie oddaje „Wiersz na dobranoc” poety, pisarza i scenarzysty Kornela Filipowicza.

W państwie totalitarnym
Wolność
Nie będzie nam odebrana
Nagle
Z dnia na dzień
Z wtorku na środę
Będą nam jej skąpić powoli
Zabierać po kawałku
(Czasem nawet oddawać
Ale zawsze mniej, niż zabrano)
Codziennie po trochę
W ilościach niezauważalnych
Aż pewnego dnia
Po kilku lub kilkunastu latach
Zbudzimy się w niewoli
Ale nie będziemy o tym wiedzieli
Będziemy przekonani
Że tak być powinno
Bo tak było zawsze.

Tekst ukazał się w „Warszawskiej Gazecie”

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.8 (14 głosów)

Komentarze

Postbolszewicka, zbrodnicza mafia załganego niemieckiego agenta Tuska chce znów rabować i niszczyć Polskę i Polaków.

O tym że Tusk ma zostać jedynie bezwolnym namiestnikiem w Polsce mafijnych Niemiec i bolszewickiej mafii w UE przypomniał mu Manfred Weber, przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej (EPL), chcący zbudować: "zaporę ogniową dla Prawa i Sprawiedliwości. Jesteśmy jedyną siłą, która może zastąpić PiS w Polsce, prowadząc kraj z powrotem do Europy".

Także wiceszefowa PE Katarina Barley – Niemka i socjalistka – stwierdziła, że tylko „zagłodzenie finansowe” rządów Polski i Węgier może im przemówićdo rozsądku w kwestii praworządności - takiej jak ją rozumieją bolszewiccy w UE

Wcześniej przypomniała Tuskowi o tym załgana bolszewicka wiedźma Ursula von der Leyen, która stwierdziła: "Pamiętaj Donaldzie, kiedy znów cię spotkamy, zobaczymy cię, tak jak powiedziałeś, jako premiera".

  • Tak więc, nienawidzący polskiego patriotyzmu, chory z nienawiści łgarz "führer" Tusk - jako wierny przydupas sowieckiej agentki Merkel – łącznie ze zbolszewizowanym narcyzem Trzaskowskim i ich postbolszewicką, mafijną PO-PSL, które latami rabowały i Polskę i Polaków – znów  wykonują wszystkie antypolskie działania dyktowane im przez Niemcy, mafijną UE i rosyjską agenturę w UE i w Niemczech.

Mafiozi i przestępcy z PO-PSL, mafie w UE i ruska agentura opłacające antypolską propagandę chcą „żeby było jak było” - czyli ponownej możliwości bezkarnego rabowania Polski i Polaków.

Dlatego "führer" Tusk z jego „für Deutschland” został skierowany przez rosyjsko-niemiecką agenturę do Polski z nominacją na premiera od załganej lewackiej małpy von der Leyen z UE – m.in. po to żeby podporządkować i niszczyć Polskę przez niemiecko-rosyjską agenturą oraz w interesie Niemiec wprowadzić Polskę do strefy euro, co byłoby dla Polski bardzo kosztowne i prowadziłoby do długotrwałej recesji.

Prowokacje, nekropolityka i skrajny cynizm to znaki rozpoznawcze metod łgarza Tuska, przewodniczącego mafijnej PO. Dla "führera" Tuska seanse nienawiści to codzienność. Dlatego, "führer" Tusk codziennie wzywa swoje – szkolone przez zbolszewizowanego Trzaskowskiego za fundusze m.st. Warszawy – bandyckie bojówki Antify do boju: do bandyckiej walki z PiS, "strząsania pisowskiej szarańczy", czy "dożynanie watahy". Tusk wzywa także do walki z Kościołem, który „nie jest kościołem” Tuska, a także do „opiłowania katolików”, czyli marginalizacji wiary i wykluczenia wierzących Polaków.

Bo "Führer" Tusk wie, że bez zniszczenia polskiego Kościoła postbolszewicka, zbrodniccza mafia PO-PSL-Polska 2050 nie będzie mogła zapanować nad Polakami…

Jednocześnie wykazywana przez Tuska ignorancja rzeczywistości jest matką jego nienawiści oraz żądzy wręcz ślepego bolszewickiego odwetu nad PiS i polskimi patriotami.

Niedawno "führer" Tusk stwierdził, że o przyszłości Polski „rozmawiać będzie w gronie patriotów” [bolszewickich - andy]: czyli w gronie zbrodniarzy z UB, SB i WSI znanych także jako „resortowe dzieci”, przestępców z KOD oraz „grupy rekonstrukcyjnej sowieckiej PZPR”, którą PO wprowadziła do Parlamentu Europejskiego.

Wynika z tego, że komunistyczni towarzysze: Miller, Cimoszewicz, Hübner, Rosati, Belka i Liberadzki wraz popłuczynami po PZPR, czyli lewicą Czarzastego – to jedyni bolszewiccy „patrioci”, którym ufa Tusk jako niemiecko-rosyjski pachołek na posyłki.

Towarzysze z PZPR zawsze wiernie służyli komunistycznym zbrodniarzom z ZSRR, więc nie mają żadnych oporów, by z równą wiernością służyć dziś swoim nowym niemieckim panom. Jak waidomo, dzisiejsi Niemcy to są w dużej części potomkowie żołnierzy sowieckich, którzy jako zbrodnicza, stalinowska Armia Czerwona zdobyli Berlin i masowo gwałcili niemieckie kobiety.

Niemcy wysłali Tuska do Polski m.in. i po to, by ten przydupas sowieckiej agentki Angeli Merkel odciążył Niemcy od problemów, które im stworzyła kanclerz Merkel zapraszając do Niemiec nieograniczoną liczbę migrantów z krajów muzułmańskich i Afryki – w ramach „Willkommenspolitik”. Teraz Scholzowi i Tuskowi chodzi o „odciążenie Niemców dzięki takiemu nowemu i sprawiedliwemu systemowi”, czyli odesłaniu afrykańskich bandytów i islamskich zbrodniarzy z Niemiec do innych krajów.

Pewnie dlatego bolszewicki politruk Nitras z mafijnej PO oświadczył, że: „Naszych najlepszych i silnych charakterem ludzi skierujemy do pilnowania wyborów w więzieniach.” Tak jakby nie wiedział, że wielu najlepszych - zdaniem Nitrasa - ludzi PO już siedzi w więzieniach za mafijne przestępstwa lub pedofilię. Innym mafiozi z PO-PSL zapewnili bezkarność i immunitet w Sejmie i Senacie.

Vote up!
7
Vote down!
0

Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły. — Nicolas Gomez Davila.

#1660512

Gdyby Unia Europejska, (tak czysto teoretycznie), powstała tylko po to, aby służyć ludności państw członkowskich, to wtedy wszystkie inicjatywy i popozycje pochodziłyby oddolnie, od tej właśnie ludności, bo ta najlepiej zna swoje potrzeby, priorytety i możliwości. A dzieje się dokładnie odwrotnie (tak czysto praktycznie) i to odgórnie wymyślane są rozwiązania na problemy, które nie istnieją. To tak jakby opatentowane tabletki szukały pasującej choroby.
Tak pewnie było z tymi szczepionkami na covid-19.

Kolejna sprawa, proszę Wysokiego Sądu, to jednakowe dla wszystkich wymogi, mimo
że każdy statystyczny członek UE inaczej stoi, na zupełnie innym etapie rozwoju i swoich możliwości finansowych i priorytetów rozwojowych. Jednym marzą się czołgi napędzane energią słoneczną, a inni marzą jeszcze o wodzie w ścianie i o s...niu w porcelanie ... Nie o take to my unie walczyli, (ups, to chyba w języku śląskim?). I najlepsza reforma nic tu nie pomoże, gdy te same prawa mają i wróbel i orzeł, szczególnie ten czarny.

Unia Europejska udaje, że już jest zcentralizowanym superpaństwem ze zwierzchnictwem nad konstytucjami i prawodawstwem państw członkowskich i chwali się swoją gwieździstą flagą, instytucjami i własnym hymnem, czyli „Odą do Radości”. Oda jest, a radości nie ma. UE, to jak czarna dziura w kosmosie, pochłania wszystko co w nią wpadnie i to na wieczną wieczność. Koalicjanci 13 grudnia traktują UE jak swoją ojczyznę i w tym kontekście rodzi się pytanie, gdzie nabawili się tego zboczenia. Oni wszyscy są po gruntownej obróbce ideologicznej. To absolwenci stypendiów, wycieczek, kursów, szkoleń i spędów na obcy rachunek, wyhodowani pod potrzeby ich zagranicznych sponsorów. Poznali tam prawdziwych przyjaciół i po raz pierwszy w życiu też smak publicznego uznania i zaakceptowania. Taki dług wdzięczności zobowiązuje i uzależnia. Poczuli się awangardą światowego postępu. W każdym budzi się czasami jakiś Karol Wielki czy Che Guevara, ale nie każdy może się tym bezkarnie POpisywać. Oni mogą, bo Unia dba o swoich wiernych. Nic za darmo, nic bez pracy oczywista. Co zamówione, musi być dostarczone. Bez UE, to polityczne wraki, wyrzutki ideologiczne.

Ps. PO PO to POwstała, żeby POlskę POtrafiono POgrzebać POd POtęgą POwojennych, do kupy od 1990 roku POłączonych Niemiec! Oto rachunek tej zmowy: RFN + NRD = UE!
Wybory do PE, to już ostatni hamulec bezpieczeństwa dla Europy! Oby nie zawiódł!

Vote up!
6
Vote down!
0
#1660513

   "RFN + NRD = UE". Tak, tylko trzeba dodać, że oni grają na ruskim fortepianie, czyli totalna agentura i korupcja w Parlamencie Europejskim. Tak Putin bez wielu dywizji rosyjskiego wojska, rozgrywa korupcją Europę. Celem jest budowanie chaosu, strachu i niepewności jutra społeczności europejskiej, aby ukraść suwerenność i dobra wypracowanej fizycznej własności poszczególnego człowieka. Bycie w niedalekiej przyszłości "Nowoczesnym Europejczykiem", to byt zniemczonego, lub zrusycyfikowanego niewolnika tego totalitarnego systemu, bez prawa własności i głosu. W Polsce obecnie naocznie widzimy próby okupacji rękami renegatów i obcych wrogich wpływów. Mocno wierzę, że Polacy batem pogonią i rozliczą tą wrogą rebelię.

Vote up!
4
Vote down!
0

ronin

#1660522

Ameryka dobra! Unia Europejska zła! Beata Szydło wielką żoną Stanu jest!

Vote up!
0
Vote down!
0

"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
--- Józef Szwejk

#1660591