Michalkiewicz w Kalifornii...

Obrazek użytkownika Jacek K.M.
Idee

Słuchacze nieodparcie odnoszą wrażenie, że mówiący ze swadą i ledwie  ukrywanym sarkazmem Michalkiewicz odczuwa przyjemność  prowadząc odbiorcę przez meandry światowej polityki referując w sposób niezwykle przystępny tajniki rzadko oficjalnie prezentowanej wersji historii jak i oświetlając zjawiska zachodzące na naszych oczach.

 

Po czterech latach nieobecności jeszcze między I a II turą prezydenckich wyborów Polonię w północnej Kalifornii odwiedził znakomity mistrz felietonu, znany  publicysta krajowy Stanisław Michalkiewicz. Gość jest autorem wielu książek o tematyce społeczno-politycznej, z których najnowsza  „Antypolonizm. Rozmowy o nienawiści przeciwko Polakom.” wydaje się być jak najbardziej na czasie. Michalkiewicz ma za sobą studia prawnicze i studia dziennikarskie, wcześniej zasiadał jako sędzia w Trybunale Stanu, jest publicystą „Najwyższego Czasu!” i „Naszej Polski”, również współpracuje z „Radiem Maryja”. Wykłada w Wyższej Szkole Stosunków Międzynarodowych i Amerykanistyki w Warszawie oraz w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu.

Tak było i tym razem w kalifornijskim Martinez, gdzie dzięki staraniom Kongresu Polonii Amerykańskiej (dr Andrzej Prokopczuk), PoloniaSF.org (Edmund Lewandowski) i East Bay Polish American Association (Ryszard Mleczko) mieliśmy przyjemność wysłuchać prelekcji. Jej tematem było omówienie międzynarodowej sytuacji Państwa Polskiego od Kongresu Wiedeńskiego do dnia  dzisiejszego.

Niejako na sugestię zgromadzonych mówca najpierw zatrzymał się nad popularnym (dzięki kampanii Pawła Kukiza) zagadnieniem JOW-ów. Michalkiewicz podkreślił, że byłoby naiwnością oczekiwać, że JOW-y mogą być panaceum na piętrzące się problemy w Polsce. Zwrócił uwagę, że generalnie JOW-y faworyzują silne partie kosztem słabszych w związku z 5% wyborczym progiem w skali kraju. Tak więc JOW-y betonują układ dla największych partii…

Takie wymogi dotyczące rejestracji we wszystkich okręgach wyborczych stwarzają trudną do przekroczenia barierę szczególnie dla nowych partii.  Podkreślił, że JOW-y rzeczywiście osłabiają partiokrację, silne sztaby partyjne i popularny w Polsce system wodzowski (pozostaje zabawnym, że Kukiz jest takim wodzem dla zbuntowanych!)  Następnie mówca omówił dwa europejskie modele JOW-ów: brytyjski i francuski dodając, że w Polsce, aby wprowadzić JOW-y, najpierw trzeba zmienić konstytucję.

Michalkiewicz omówił również na przykładzie amerykańskim zalety systemu prezydenckiego, w którym władzę wykonawczą posiada prezydent, natomiast Kongres dysponuje pieniędzmi…

W głównej części wystąpienia publicysta zaprezentował pogląd brytyjskiego historyka Normana Davisa o centralnym i strategicznym miejscu Polski w Europie i kluczowości kontrolowania polskiego terytorium dla każdego państwa które chciałoby dominować w  tej części Europy. Zwrócił uwagę, że po pobiciu Napoleona państwa ościenne zorganizowały Kongres  Wiedeński z 1815 r. dzieląc (Święte Przymierze) ziemie Rzeczpospolitej zapewniając sobie pokój na ok. 5o lat.

Później jednak  wzmogła się walka o przywództwo, Niemcy pobiły Austrię pod Sadową w 1866 r. i idąc za ciosem Bismarck w 1871 pobił Francję. W tej sytuacji na kontynencie europejskim słabła Austria i Francja, umacniały się zaś Niemcy i Rosja.  Autor nawiązał do Wiosny Ludów w aspekcie rozbudzenia narodowego grup etnicznych wskazując, że ten proces doprowadził do osłabienia wielonarodowego imperium austriackiego. Praktycznie biorąc I wojna światowa z 1914 r. była wojną o schedę po masie upadłościowej cesarstwa austriackiego, ale jak to na wojnie nie wszystko dało się przewidzieć, a szczególnie rewolucję bolszewicką w Rosji i wejście do wojny USA.

W 1919 r. zwycięskie państwa korzystając ze słabości Niemiec i Rosji ustanowiły porządek wersalski, który już w 1922 r. (Rapallo) doprowadził do porozumienia Rosji sowieckiej i Niemiec.

Następnym rozdaniem państwa zachodnie chciały w 1938 r. zaspokoić ambicje Adolfa Hitlera podpisując Pakt Monachijski. Jednak apetyt Hitlera przewyższał monachijskie dary i w związku z tym doszło do Paktu Ribbentrop-Mołotow z 23 sierpnia 1939 r. Felietonista zakpił mówiąc, że w 1939 r. II RP na ochotnika stanęła do walki o niepodległość Anglii i Francji…

Nowe ustanowienie nowego porządku światowego (i w tym europejskiego) miało miejsce w lutym 1945 r. w Jałcie, kiedy to dwa pozaeuropejskie mocarstwa ustaliły nowy porządek i podział świata. W konsekwencji tego podziału Polska w obronie, której niepodległości wybuchła II wojna światowa została wchłonięta przez czerwone imperium ZSRR.

Nowa odsłona w porządku światowym zaistniała w II połowie lat 80-tych, kiedy to niewydolny ekonomicznie system komunistyczny zdecydował się na ucieczkę do przodu i razem ze zwycięskim USA dokonał nowego podziału wpływów w Europie. Nowy porządek negocjowany był przez Gorbaczowa i Reagana (później Busha) kolejno w Reykjaviku, Waszyngtonie i na Malcie, kiedy to po przegranej zimnej wojnie imperium sowieckie wycofało znacznie swoje armie z okupowanych i nadzorowanych państw Europy centralnej i wschodniej. Największym beneficjentem były tu Niemcy, które odzyskały swoje ziemie na wschodzie, ale i inne państwa, w tym Polska uzyskały szanse na niepodległość…

Waszyngton realistycznie zdaje sobie sprawę z konieczności opierania się na sojuszniczych mocarstwach regionalnych i właśnie taką rolę w Europie rezerwuje dla Niemiec, dbając jedynie aby Niemcy nie zbliżyły się zbyt blisko do Rosji. Z kolei Niemcy powróciły nie tylko do stylu strategicznych sojuszy kanclerza Bismarcka, ale i do stworzonego jeszcze w czasie I w.ś. planu pruskiej Mitteleuropy obejmującego Europę centralną niemiecką polityczną i ekonomiczną kontrolą.

Kiedy więc na progu  lat 90-tych doszło do utworzenia Inicjatywy Środkowoeuropejskiej (1989 r.) obejmującej Austrię, Jugosławię, Węgry, Włochy, następnie Czechosłowacji i Polski (zwanej następnie Hexagonale), Niemcy zachęciły Słowenię i Chorwację do sięgnięcia po niepodległość, co w konsekwencji doprowadziło do wybuchu wojny domowej w Jugosławii i oznaczało koniec marzeń o zbudowaniu bloku państw niezależnych od niemieckiego patronatu.

Według Michalkiewicza Niemcy i Francja wypychają USA z Europy, dążąc do zarządzania Europą w porozumieniu z Rosją (koncepcja Bismarcka). Mówca podkreślił, że Niemcy odchodząc od koncepcji kanclerza Otto von Bismarcka dwa razy przegrali wojnę i to za sprawą wejścia do wojny USA (cesarz Wilhelm II, Adolf Hitler).

Autor zwrócił uwagę, że w wyniku ataku na WTC z 11 XI 2001 r. USA (prezydent G.W. Bush) dokonały zmiany priorytetów i dążyły do lepszych stosunków z Niemcami, Francją i Anglią. Według Michalkiewicza USA z niepokojem obserwowały zbliżenie na linii Berlin-Moskwa i w związku z tym zorganizowały trzech „dywersantów”: Polskę, Gruzję i Ukrainę. Dla Polski takie okazanie zainteresowania było korzystne, z tym, że Polska niewiele na tym zyskała.

W związku z wyborem Baracka Husseina Obamy na prezydenta, USA zdecydowały się na reset z Rosją i Polska pod prezydentem Kaczyńskim została na lodzie (nawet bez tarczy antyrakietowej). W tych warunkach nowy rząd PO rozpoczął ocieplanie stosunków z Rosją Putina (dyplomacja ikonowa). W międzyczasie mieliśmy tragedię smoleńską.

Szczyt NATO jesienią 2010 r. w Lizbonie proklamował strategiczne partnerstwo Rosja-NATO, czyli pogłębienie strategicznego partnerstwa Rosja – Niemcy, co było złą wiadomością dla Polski. Następny szczyt Merkel-Miedwiediew-Sarkozy umocnił wpływy Francji w rejonie morza Śródziemnego, co rozpoczęło arabską wiosnę w Tunezji, Egipcie i Libii.  Mówca pominął tu wydatną rolę odegraną przez USA (Obama, Soros).

Michalkiewicz dodał, że do akcji francuskiej dołączył się Obama koncentrując się na Syrii, co jednak zostało zablokowane przez Putina, który pozyskał życzliwość Anglii i Francji. Mówca przypomniał, że wtedy Obama dał zielone światło dla wypadków na Ukrainie i tym samym wysadził porządek lizboński.

Autor zauważył, że antyrosyjska krucjata Obamy potrzebuje Niemiec, co wiąże się z koniecznością oddania Merkel większych wpływów w Europie środkowo-wschodniej.

Następnie mówca zajął się głośnymi żydowskimi roszczeniami i odszkodowaniami wobec Polski. Podkreślił, że najpierw była to inicjatywa żydowskich naciągaczy z Nowego Jorku, którzy wymyślili sumę $ 65 mld grożąc szkodzeniem Polsce na arenie międzynarodowej w razie odmowy zapłacenia haraczu.

Z biegiem czasu jednak do amerykańskich głodnych Żydów dołączyło oficjalnie państwo Izrael, szczególnie kiedy przestali im płacić Niemcy. Kolejne rządy polskie (jeszcze za komuny) zapłaciły odszkodowania USA regulujące i zamykające sprawy odszkodowań dla Żydów amerykańskich pochodzących z Polski. W ostatnich latach trwały intensywne tajne negocjacje między rządem izraelskim, a polskim w/s żydowskich roszczeń. Można podejrzewać, że doszło do pewnych zobowiązań rządu polskiego w tej materii.

Pomijając już to, że Polski nie stać na płacenie haraczu Żydom, rodzi się pytanie, jakie ewentualnie byłyby konsekwencje odebrania własnym biedującym obywatelom wielkich sum pieniędzy i ofiarowanie ich organizacjom żydowskim z pogwałceniem prawa spadkowego.  Osobnym zagadnieniem jest zasadność adresowania żądań w stosunku do państwa polskiego, które w omawianym czasie po prostu nie istniało, jego ziemie były wchłonięte przez II Rzeszę i ZSRR. Poza tym kiedy Hitler wydał rozkaz wyburzenia Warszawy to niemieccy żołnierze nie byli ciekawi kto jest właścicielem poszczególnych kamienic.  Na dzisiaj jedynym możliwym sposobem byłoby podarowanie Żydom czegoś w naturze, lub upłynnienie np. polskich lasów, co z kolei sprowadziłoby zubożałych II wojną światową i komunizmem Polaków do obywateli II kategorii w ich własnym państwie, w stosunku do rosnących w znaczenie Żydów.  Jeśli Żydom się tak śpieszy to niech najpierw załatwią nam odszkodowanie od Niemiec, a wtedy państwo polskie będzie w stanie uwzględnić roszczenia żydowskie.

Michalkiewicz wyraził nadzieję, że Polonia amerykańska wkrótce stworzy lobby  przeciwdziałające wciągania rządu amerykańskiego w żydowskie gry odszkodowawcze. Niepokojącym jest, że jednym z głównych zadań amerykańskich ambasadorów w Warszawie jest wywieranie nacisków na Polskę aby poddała się dyktatowi grup żydowskich. Oczywiście istnieje jeszcze drugi problem, a mianowicie potrzeba „spolszczenia” i reorganizacji polskiego MSZ, które nie zawsze zagranicą reprezentuje interesy polskie. Z tym trzeba definitywnie skończyć, zweryfikować zadania i kadry (od dziesiątek lat niewiele się tam zmieniło) polskiej służby dyplomatycznej.

Następnie Autor zauważył, że Polska na wskutek inicjatyw Putina, na podobieństwo Izraela, staje się państwem przyfrontowym, więc może mamy szansę na podobną amerykańską kroplówkę ($ 4mld rocznie!) i nowoczesną broń… Polska w ciągu następnych 10 lat ma wydać na zbrojenia ok. 140 mld zł, ewentualny amerykański zastrzyk mógłby poważnie skrócić ten termin…

Po wystąpieniu uczestnicy zadawali mówcy wiele pytań na które Michalkiewicz z właściwą sobie swadą pełną sarkazmu i podtekstów szeroko odpowiadał. Pytania dotyczyły od sytuacji II RP w przededniu II w.ś., przez układ sil startujących w wyborach oraz znaczenia służb specjalnych w Polsce.

Spotkanie zakończyło się ok. godz. 23.00 po czym uczestnicy mieli okazje zrobienia sobie zdjęć pamiątkowych z panem Michalkiewiczem.   Ze swojej strony wręczyłem gościowi kilka fraszek , które odnosiły się do jego osoby. Oto one:

Michalkiewicz

 

ostrą brzytwą swojego felietonu

tnie po rycerzach starego zakonu…

 

redaktor  Stanisław Michalkiewicz


ze swadą pływa w polemicznym błocie

celne ostrząc  pióro w anegdocie...

 

Michalkiewicz w San Francisco

w niełatwej grze aluzji, anegdot i uników
dobrze służy Polsce, dozorca Judajczyków...

 

Składam podziękowania organizatorom, szkoda tylko, że oczekiwana książka Autora niestety nie dotarła na spotkanie…

 

Jacek K. Matysiak

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.9 (10 głosów)

Komentarze

Dobry i potrzebny artykul wpisales, dziekuje. Bardzo lubie pana Stanislawa Michalkiewicza.

Inteligentny z niego czlowiek i wspanialy satyryk. Twoje fraszki doskonale odnosza jego wielkosc

i oddanie dla Rzeczpospolitej.

milego dnia zycze

Szczesc Boze

Krzysztof

Vote up!
3
Vote down!
0

chris

#1484462

Albo Autor nie do konca zrozumial tok rozumowania Michalkiewicza, albo nie wie o co chodzi w JOW-ach, albo Michalkiewicz celowo JOW-y deprecjonuje (jako ich przeciwnik)..

- "JOW-y faworyzuja partie silne kosztem slabych w zwiazku z 5% progiem wyborczym..." - nie spotkalem sie jeszcze z opcja, zeby zachowac 5% prog wyborczy przy wprowadzeniu JOW-ow. Wypaczaloby to zupelnie sens ich wprowadzenia.

Kazdy obywatel - takze nienalezacy do zadnej partii musi miec rowne, bierne prawo wyborcze - moze zarejestrowac tylko siebie w jednym okregu wyborczym - i byc wybranym jako Jan Kowalski...

To nie partie polityczne powinny rejestrowac kandydatow - ale sami kandydaci (oczywiscie ci partyjni mogliby korzystac z poparcia danej partii - ale nie ograniczaloby to mozliwosci startu w wyborach w jednym okregu kilku kandydatow nalezacych do jednej partii. Do rozwazenia jest model amerykanski - czyli przeprowadzanie prawyborow w danej partii ( co nie dotyczy kandydatow indywidualnych).

- Oczywiscie wprowadzenie JOW-ow wymaga zmiany konstytucji - tutaj chyba nikt nie ma watpliwosci, podobnie jak konstytucyjne umocowanie referendum - oraz co najmniej kilkudziesieciu innych waznych spraw - Konstytucja jest do generalnej zmiany - nie da sie tego zalatwic poprawkami.

Vote up!
1
Vote down!
0

mikolaj

#1484513