Biała flaga. Kilka słów o migracji

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Świat

Wojna napastnicza, jaką Rosja wydała Ukrainie, od blisko roku przesłania wszelkie inne problemy, z jakimi boryka się Stary Kontynent. To jednak nie oznacza, że nagle przestały istnieć…

22 października 2022 r. Maciej Grześkowiak (absolwent Wydz. Prawa i Administracji UW oraz Uniwersytetu w Tel Awiwie) na łamach OKO.Press opublikował dołująco kapitulancki artykuł Migracje będą, czy tego chcemy, czy nie. Europa nie odwróci globalnych trendów restrykcjami.

Jego główna i praktycznie jedyna teza, odmieniana jedynie w różnych przypadkach to:

Mury na granicach, przemoc, ani przechwytywanie łodzi na pełnym morzu nie zatrzymają osób migrujących do Europy z Globalnego Południa. Wzmożone migracje to nowa rzeczywistość na granicach Europy.

A skoro migracja jest zjawiskiem nieuchronnym, istniejącym niejako obiektywnie, podobnie jak prawa przyrody, powinniśmy do niej przywyknąć.

Konkretnie:

Świetnie ilustruje to przykład polski – pozbawienie osób przekraczających granicę polsko-białoruską niemalże wszystkich gwarancji przewidzianych w prawie, połączone z budową 5-metrowego muru wzdłuż granicy, nie zdołało zatamować tego szlaku migracji, ani zniechęcić osób migrujących do korzystania z niego.

Całość tu: ]]>oko.press]]>

Im zatem prędzej usuniemy mur graniczny i zaprzestaniemy patrolowania pasa granicznego, tym lepiej. I choć autor artykułu doskonale zdaje sobie sprawę, że przekraczający nielegalnie granicę trafili tam za sprawą biura turystycznego Łukaszenki, często też z postojem w Moskwie, twardo broni swoich pozycji. Ba, wspomniany artykuł służy także jako podparcie wystąpień europosłanki Ochojskiej, co zdecydowanie czyni z niego oręż propagandowy tzw. dobrych ludzi, gotowych poświęcić Europę w obronie swoich wyimaginowanych wartości.

Należy jednak zwrócić uwagę, że głosów przeciw budowie murów granicznych nie słychać wśród przywódców totalitarnej oPOzycji. Ba, nawet milczą posłowie Sterczewski i Szczerba, tak mocno zaangażowani w konflikt graniczny przed wybuchem agresji Rosji na Ukrainę.

Brak w tych wszystkich narzekaniach na rzekomą bezskuteczność ochrony naszych (i unijnych zarazem) granic za pomocą wybudowanych w rekordowym tempie ogrodzeń zwykłej analizy – ile osób przekroczyłoby granicę, gdyby nie była strzeżona?

Zamiast tego epatowani jesteśmy jakimiś zabawnymi (choć to humor czarny) bajaniami o człowieku, który sześć dni pływał w lodowatej wodzie, by tylko dostać się do Unii.

Ale to poniekąd zrozumiałe – argument „z łez” musiał zastąpić argument rzeczowy.

Logika, jaką posługują się zwolennicy otwartych granic, poraża swoją naiwnością. Otóż pan mgr (doktorant) Grześkowiak przyczynę emigracji widzi w nierównomiernym rozwoju poszczególnych Państw!

Co prawda pisze o tym dość mocno egzaltowanie:

Mojego rozmówcę zapytałem o przyczyny podejmowania przez uchodźców syryjskich i ubogich Libańczyków ekstremalnie niebezpiecznych prób przedostania się z Libanu na Cypr. Libańczyk odparł, że wielu śmiałków staje przed prostym wyborem:

zaryzykować śmierć na morzu, czy też pozostać na miejscu, w Libanie lub w Syrii, ryzykując śmiercią z głodu lub na skutek przemocy.

op. cit.

Przyznam, że dość trudno przyjąć taką argumentację. Wszak emigracja wiąże się z kosztami, i to na tyle wysokimi, że z poniesieniem ich miałby kłopot przeciętny Polak, Słowak, Czech, Litwin czy Łotysz. A to z góry przekreśla szansę ubogich.

Poza tym co oznacza taka motywacja? To przecież nic innego, jak ludzka szarańcza. Przenosi się co jakiś czas na urodzajne i pokryte roślinnością pole…Aż znowu wyżre wszystko.

Tam moje miejsce, gdzie jest kasa.

Zdaniem doktoranta Grześkowiaka możemy być poza tym spokojni, albowiem:

Spośród uchodźców syryjskich w Turcji, Jordanii, Libanie i Iraku, którzy nie planują powrotu do Syrii w najbliższym czasie, jedynie 19 proc. planuje wtórną migrację do państwa trzeciego. Dane te godzą w często powielany mit, jakoby główną motywacją osób migrujących z państw tzw. Globalnego Południa, miało być osiągnięcie finansowych korzyści, związanych z dotarciem na Globalną Północ.

op. cit.

Prof. M. przed laty dość dokładnie nauczył mnie, co to jest zamiar, i ile razy może się zmienić, nim nastąpi działanie.

Zwrócić jednak trzeba uwagę na nadużycie pojęciowe pana doktoranta. Otóż do czynienia z uchodźcami syryjskimi mamy do czynienia jedynie w krajach sąsiadujących z Syrią. 19% natomiast wybierając dalszą drogę stają się już emigrantami… Tylko jakimi? Najprościej byłoby napisać, że zarobkowymi, ale doświadczenia naszych zachodnich sąsiadów wskazują całkiem wyraźnie, że od pracy zarobkowej przyjęte przez Anhellę Merkel rzesze inżynierów, lekarzy i architektów wolą zasiłki.

Są to więc w dużej mierze emigranci zasiłkowi.

Pytanie, niestety z gatunku retorycznych – jak długo nawet najbardziej rozwinięte Państwo wytrzyma takie obciążenie?

Grześkowiak zdaje się nie zwracać na to najmniejszej uwagi. Jego zdaniem:

...wraz z kaskadowym wzrostem globalnych migracji (tak dobrowolnych, jak i przymusowych), wzrośnie również liczba tych, którzy zaryzykują przeprawę do Europy. Trudno zakładać, że ta dynamika zostanie zatrzymana, albo nawet znacząco zahamowana, przez mury na granicach, przemoc wobec osób migrujących, czy doraźne przechwytywanie łodzi na pełnym morzu. Wzmożone nieregularne migracje do Europy, w tym także szlakiem przez Białoruś, należy zatem traktować jako nową rzeczywistość na granicach Europy. Nie zmienią jej niehumanitarne działania prawne i faktyczne.

op. cit.

Tu, w Europie, w ciągu minionego wieku przeżyliśmy dwie wielkie manifestacje eurosocjalizmu. Ta pierwsza, rodem z 1917 roku zmutowała w eurolewicę. Z kolei ta z 1933 powszechnie jest potępiana.

A przecież to nawet więcej, niż tylko awers i rewers tej samej monety!

Kolejny lewacki przewrót, szykowany nam przez „dobrych ludzi” w rodzaju Ochojskiej czy też działającego na razie w sferze ideologicznej cytowanego wyżej doktoranta również zakończy się z hukiem i trzaskiem (ten z 1933), bądź też zapaścią systemu (1917).

Co jednak nastąpi wcześniej?

Jeszcze przed wybuchem kryzysu emigracyjnego, w styczniu 2015 r. nieżyjący już prof. Wolniewicz mówił o zatapianiu łodzi z emigrantami, zamiast ich ratowania (czyt. przywożenia do Włoch). To oczywiście spotkało się z oburzeniem „dobrych ludzi”.

Czy jednak tylu oburzałoby się dzisiaj? Szczególnie w Niemczech czy Szwecji?

Recepta różnych Ochojskich i Grześkowiaków wydaje się prosta. Wpuścić, wszak to tylko 19%. Co jednak stanie się, gdy w ślad przyjdą kolejni, z okolic bliższych Równika?

Czy przypadkiem te pierwsze „19%” nie zacznie bronić „swojego” przed kolejną wygłodzoną „19”?

Polska w swojej historii była już neutralna, choć wojna pomiędzy Rosją a Szwecją toczyła się na naszym terytorium.

Otwarcie granic teoretycznie mogłoby doprowadzić do takiej sytuacji – wcześniejsi emigranci zasiłkowi walczyliby z późniejszymi… o ich prawo do naszego.

Tak czy inaczej oznaczałoby to koniec...

To jednak nie trafia do rozgrzanych łepetyn „dobrych ludzi”. Ich postawa, oczywiście w nieco dłuższej perspektywie (ale najwyżej dekady, a nie pokolenia) doprowadzi do ruiny Państwa, w jakich żyją, co z kolei wyłączy możliwość pomocy potencjalnym emigrantom.

Spróbujmy zatem zadać sobie stare, jeszcze rzymskie pytanie. Pytanie, na które odpowiedź pozwalała Scherlockowi Holmes’owi rozwikłać nawet największe zagadki kryminalne:

Cui prodest?

Kto odniósł korzyść?

Zważmy, że pomimo ogromu granic ani Rosja, ani też Chiny nie mają problemu z migrantami. Nie ma ich również Gubernia Białoruska, choć przecież jej namiestnik Łukaszenka organizuje kanał przerzutowy.

Tymczasem w UE za sprawą Rosji (trudno wszak odmówić jej „zasług” także w wywołaniu emigracji z Syrii) narasta chaos. Spiętrzenie problemów docelowo ma wyłączyć starą Europę od aktywności w życiu politycznym na zewnątrz.

Is fecit

24.01 2023

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (8 głosów)

Komentarze

A gdy europa się doszczętnie zislamizuje nie będzie kto miał stawiać oporu rosji, i tym samym dadzą putinowi to czego on chce.

 

Trzeba tym nachodźcom KOlonizacyjnym POwiedzieć: идите вы в жопу!

Vote up!
5
Vote down!
0

Евросоюз, идите вы в жопу!

#1649751

Europa to taki dziurawy statek. Środkowa część się trzyma jako tako, ale do części zachodniej wlewa się woda potężnymi chlustami. Trzeba zagrodzić albo się odgrodzić (po to są grodzie), żeby dopłynąć do brzegu.

Makrela celowo uruchomiła napływ imigrantów, podobnie jak Łukaszenko. By zniszczyć Europę. Nie wierzę w zapewnienia, że chciała dobrze ta agentka.

Vote up!
2
Vote down!
0
#1649807